Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/194

Ta strona została uwierzytelniona.

trafić na jakiego kolekcyonistę... taki prawdopodobnie ofiarowałby panu dziesięć, a nawet jedenaście, lecz trzeba na to amatora.
Hilary patrzył osłupiałym wzrokiem na Bergtochtera, w głowie mu się kręciło. Te kosztowności prawie nic nie były warte! On dał za nie pięćdziesiąt tysięcy... stracił więc na czysto czterdzieści dwa!
— Jakże zatem, panie Światowidzki, czy się pan decyduje na cenę? — zapytał po chwili Bergtochter.
— Czy się decyduję? Dobrze... proszę... niech i tak będzie...
— W takim razie za trzy dni pieniądze będą przygotowane do podniesienia; zastrzegamy jednak sobie, w razie nowego obniżenia kursu, zapłacić po cenie ostatniej...
— Przepraszam... dlaczego za trzy dni?
— Dlaczego?... bo nie mamy w tej chwili wolnej gotowizny — odrzekł z rubaszną otwartością prezes Banku. — A może — dodał — pan masz gotówkę?
Światowidzki wyszedł z Banku Wekslowego zdenerwowany i struty. Wyrzucił w błoto kilkadziesiąt tysięcy rubli... dał się podejść tej... ladacznicy! Ha! A przecież był pewnym zupełnie... Nie, — dzisiaj niczemu wierzyć nie można...