Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/216

Ta strona została uwierzytelniona.

Światowidzki nie wiedział na razie, co odpowiedzieć, lecz Wieszkowski tak energicznie zbijał zarzuty, lak gorąco przekonywał i dowodził, że w rezultacie na jego projekt się zgodził.
Stary inżynier jakby odmłodniał. Natychmiast odbył długą konferencyę z Łamkowskim, badał rachunki i wykazy, przejrzał ostatnie raporty i wydał cały szereg rozporządzeń, zmierzających do pewnych oszczędności lub mających bezwzględnie powiększyć dochody. Między innemi polecił wystosować odezwę do urzędników cukrowni, głoszącą, że o ileby po przeważeniu dostarczanych przez plantatorów buraków okazała się superata, wówczas dziesięć procent tejże pójdzie na dodatkowe wynagrodzenie dla nich.
Łamkowski uważał za właściwe zaoponować przeciwko tej odezwie.
— Panie — rzekł, — wszak to jest najwyraźniejsze namawianie do oszukiwania plantatorów na wadze...
— Jakie oszukiwanie? To jest tylko taka kombinacya — odparł Wieszkowski. — Na tem trzeba się znać. Zapytaj pan Papenkleineja lub Kiepsteina, to oni panu powiedzą. Zjeśtą, ja tego chcę.