Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/250

Ta strona została uwierzytelniona.

prawa i traktaty, nie jest onym obuchem i nawet nie siłą.
Światowidzki pokręcił głową niedowierzająco.
— Może być. Wierzę, że tak jest, bo na samym sobie doświadczyłem niejednego; ale, panie Stanisławie, nie dochodźmy do absurdu. Przyznaję: ludzie są inni, zmienili się do niepoznania, stosunki ugrupowały się inaczej, lecz, panie, kapitał, milion... ach! gdybym ja miał teraz milion!
— Pan żartuje! Milion, przy najkorzystniejszem lichwiarskiem oprocentowaniu, da panu zaledwie dziesięć pro mille, czyli dziesięć tysięcy rubli, podczas gdy ja, wcale niewybitny pracownik, otrzymuję rocznie dwanaście tysięcy.
— Przepraszam! Zaczynamy mówić od rzeczy! Milion miałby dać dziesięć tysięcy? Kpiny!
— A przecież to takie proste! Zakłada pan, dajmy na to, fabrykę, robi pan umowę z pracownikami i otrzymuje pan zawsze stosowny procent, reszta zaś czystego zysku dzieli się między pańskich oficyalistów i robotników. Z drugiej strony, wraz z zanikiem głupoty, pańscy pracownicy stali się przezornymi, oszczędnymi, wobec czego zamożność ich wzrasta, wartość złota