Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.

i prezesa filantropii społecznej, dziedzica dóbr jazdowskich, koniecpolskich i rzeczyckich, właściciela stadniny czorsztyńskiej, pana skoligaconego z najarystokratyczniejszymi domami w Europie!... No! Tolu? Co?
Tola głowę spuściła i milczała. Hilary zapalał się.
— Słuchaj, moje dziecko. Ojciec twój ma władzę i powagę i jest wszędzie dobrze widzianym. Ale należy, bądź-co-bądź, do ludzi nowych, a nazwisko jego nie ma tradycyi i jest o tyle niepospolite, o ile obok niego postawi się cyfrę. Tomkiewicz co innego. Ród stary, pełen historycznych wspomnień, z dziada pradziada możny i bogaty, choć dzisiaj troszkę majątkowo zachwiany. Przytem tytuł... księżna! Co? Prawda? Powiedz, czy ojciec o tobie nie myśli?
— O tem jestem głęboko przekonana; lecz, papo, czy tytuł doprawdy może szczęście zapewnić?
Hilary spojrzał z niepokojem na Tolę.
— Skąd ci się wzięło podobne pytanie? Sama mówiłaś, że chciałabyś być hrabiną!... A ja cię mianuję księżną! Jeszcze mało?!
— Zapewne, lecz przecież sympatye dwojga ludzi... wreszcie reputacya Tomkiewicza...