Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/261

Ta strona została uwierzytelniona.

— Kogo ja widzę! Aj, kogo ja widzę! Ja się bardzo cieszę, kochany panie Hilary! Dlaczego pan kupował bilet? Pana powinno się z wielką pompą wprowadzić, taki tryumf! Marzyć o większym byłoby trudno. Aż mnie coś kole ze wzruszenia. Doprawdy, jestem taki kontent, jak dziura w moście. Niechże pan mnie odwiedzi. Mieszkam na Wroniej 63, mieszkania 39.
Fala napływającego tłumu pociągnęła Hilarego na przód za córką, zięciem i Ciepełką.
— Od czego zaczniemy? — zagadnął ten ostatni. — Może od działu historyi głupoty, rozpoczynającej się na kolekcyi biletów totalizatorowych, a kończącej na artykułach wstępnych pewnego znanego panu kauzyperdy i działacza?
— Jabym sądził — wtrącił Stanisław, — że najwięcej zajmie ojca dział, jemu poświęcony.
— Słusznie, słusznie. Może pan, złoty panie, dostrzedz jakieś niedokładności, braki. Z każdej jego wskazówki skorzystać nie omieszkamy.
Hilary, milcząc, dał się prowadzić, rozglądając się w niemem osłupieniu po ścianach i witrynach. Ciepełko od czasu do czasu udzielał przelotnych objaśnień.
— Oto jest dział prasy. Zbiór nożyczek, stanowiących ongi dźwignię telegramów wła-