Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/29

Ta strona została uwierzytelniona.

głej zmiany, urosłej w usposobieniu Toli, tuż koło pojazdu usłyszał wrzaskliwy głos malca sprzedającego gazety:
— Kataklizm powszechny! Zginęła głupota! Pięć kopiejek!
— Cóż oni z tą głupotą tak wojują? — myślał pan Hilary, okrywając nogi puszystym pledem — nasze dziennikarstwo w pogoni za prenumeratą coś na zanadto wielkie figle sobie pozwala! — i rzekł do woźnicy: — Pałac hrabiego Lińskiego!..
Konie ruszyły wyciągniętym kłusem. Światowidzki, z góry spoglądając na snujące się tłumy przechodniów i sznur dorożek, tramwajów, wozów i pojazdów, gładził z lekka swe siwiejące faworyty, kłaniając się znajomym... Dziwna rzecz jednak: Znajomi witają pana Hilarego lekkiem skinieniem ręki, nawet podwładni. Tak, z pewnością oto ten młody jegomość służy w Kredycie!... Doprawdy, nie do uwierzenia! Lekceważą go sobie... najwyraźniej lekceważą.
Światowidzki czuł, że mu krew uderza do głowy. Śni, czy marzy? Od samego rana dzisiaj spotykają go przykrości. Drobne niby, ale dokuczliwe. Po co się irytować? Coś w tem jest. Najpierw zbadać należy przyczynę. Prezes postanawia nie zwracać wcale uwagi na ukłony.