Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/30

Ta strona została uwierzytelniona.

Jedzie do Lińskiego. Trzeba go będzie zażyć z mańki. Z nim łatwa sprawa. Godności lubi ogromnie, ciągle ma inklinacyę do odgrywania roli działacza społeczno-ekonomicznego! Przyjmie prezydyum syndykatu, a tymczasem imieniem i nazwiskiem osłoni należycie operacyjki. Poczciwy stary! A no i tacy są na świecie potrzebni!...
A! jesteśmy już na miejscu!...
Hrabia Liński przyjął zaraz pana Hilarego.
Światowidzki na samym wstępie rozpływać się począł w uprzejmościach.
— Jakże drogocenne zdrowie pana hrabiego? Dobrze? Dzięki Bogu. Byłem nieco niespokojny. A brat? Brat chory! Cóż mu jest? Przejdzie powoli... z pewnością przejdzie.
Stary hrabia kiwał uprzejmie głową, obojętnie słuchając komplimentów i umizgów Światowidzkiego, jakby niewiele sobie robił z okazywanej mu życzliwości. Hilary stropił się; nie dając wszakże za wygranę, postanowił uderzyć w najsłabszą strunę Lińskiego.
— Ale — począł z prawdziwą radością — winszuję panu hrabiemu świetnie przeprowadzonej konwersyi papierów procentowych Banku Ziemiańskiego. Operacya pomyślana znakomi-