Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przepraszam, że przerywam, ale z przykrością odmówić muszę tyle dla mnie zaszczytnej propozycyi...
— Panie hrabio! Tu o ziemiaństwo idzie. Któżby więc, jak nie pan...
— Mówmy o czem innem. Powiedziałem raz, że nie chcę być więcej manekinem, lalą od parady. Na finansach i na ekonomii się nie znam, interesów, których gruntownie zbadać nie umiem, prowadzić nie mogę, ani osłaniać nazwiskiem swojem nie mam prawa.
Hilary zagryzł do krwi wargi i gniótł niecierpliwie w ręku kapelusz. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał.
— Niech mi pan za złe nie bierze — rozpoczął znów Liński; — znajdziecie bez wątpienia kogoś odpowiedniejszego. Byle miał dobre imię, nieposzlakowaną opinię, zaufanie się znajdzie.
— Być może — próbował jeszcze Hilary; — nazwisko jednak pana hrabiego, znana jego działalność, przytem arystokratyczne pochodzenie...
— Co do mojej działalności, już powiedziałem. Arystokratyczne pochodzenie? Wątpię, aby znaczenie mieć mogło. Ja sam cenię i poważam swoich przodków, o ile zasługują na szacunek, ale daleki jestem od myśli, aby na ocenę istotnej wartości człowieka mógł wpłynąć tytuł hra-