Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/43

Ta strona została uwierzytelniona.

— I na to się nie godzę. Spekulanci giełdowi mogą tutaj się czuć zachwiani, lecz my na przykład...
— Co mi tu ona plecie za bajdy! — myślał Hilary, z coraz większem zdziwieniem przyglądając się księżnej.
— My o tyle marnujemy fortuny, o ile wyrzucamy bezmyślnie pieniądze za okno; bo nawet gdyby nam majątki żadnego absolutnie zysku nie przynosiły, to żyjąc dostatnio, jeszcze prawnukom zostawić możemy poważne spadki..
— Księżno pani — począł, rozweselony ostatniem zdaniem Hilary, — Święta prawda. Lecz co my nazywamy trwonieniem? Wyższe urodzenie ma swoje prawa, wymagania, uświęcone do pewnego stopnia tradycyą. Weźmy na przykład stajnię czorsztyńską; może rzecz kosztowna, ale dla księcia Zdzisława...
— O, właśnie! — przerwała księżna — syn wydał dzisiaj telegraficzną dyspozycyę wyprzedania całej swej stajni!...
— Wyprzedania stajni czorsztyńskiej? — powtórzył Światowidzki, hamując okrzyk zdziwienia.
— I to pana, człowieka rachunkowego, dziwi! Policz pan utrzymanie stajni wyścigowej. Koszt wielki, a pożytek absolutnie żaden. Za-