Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/54

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc, papo, mogę mieć nadzieję, że mnie wysłuchasz?...
— Nic jeszcze nie wiem! Rozmówię się z nim. A teraz, moje dziecko, wychodzę; proszę cię, pamiętaj o teatrze, żebyś była gotową...
W kilka minut później pan Hilary, uporządkowawszy swoją tualetę i wydawszy rozporządzenie zaprzęgania, kazał przywołać do siebie Łamkowskiego.
— Młody buchalter firmy «J. Światowidzki,» pan Stanisław Łamkowski, wszedł do gabinetu szefa blady, z oczyma pełnemi determinacyi i smutku.
— Co mi pan Łamkowski ma do powiedzenia? — zaczął Hilary, mierząc przybyłego od stóp do głów.
Łamkowski przez chwilę milczał, krew mu uderzyła do głowy, wreszcie z całą młodzieńczą gwałtownością i poczuciem własnej krzywdy wybuchnął:
— Jakto! panie prezesie, z czem przychodzę? Przychodzę ze skargą, z żalem i goryczą. Za sześć lat uczciwej, sumiennej i wiernej pracy w biurze pana dzisiaj odprawiono mnie jak przybłędę, wypędzono mnie jak psa, bez słowa wyjaśnienia. Źlem się wywiązywał ze swoich obowiązków, czy je lekceważyłem? Sprzeniewie-