Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/81

Ta strona została uwierzytelniona.

popełnił szalbierstwa, nie splamił swego nazwiska, był dobrym ojcem i mężem; krócej mówiąc: jest człowiekiem, zepsute społeczeństwo atoli uważa za konieczne dodawać przydomek: «porządny.» Mniejsza o to! Rzecz gorsza, iż Liński, wobec lekkomyślności arystokracyi, a może jej większej szczerości, umiał być zimnym i obojętnym. Nie narażać się nikomu i być w zgodzie ze wszystkimi, było jego zasadą i samolubną polityką. Tyle o Lińskim. Przejdźmy do warunków społecznej natury. Ta lub owa instytucya, stowarzyszenie, grono finansistów potrzebowało firmy nazwiska czy szyldu, któryby dużo niby mówił, w nic się nie wtrącał i, co do sympatyi, posiadał obojętność tłumu. Otóż taki materyał był w Lińskim. Jego nazwisko nic zgoła nie zapowiadało, bo aczkolwiek był arystokratą, jednak z demokracyą i plutokracyą stosunki podtrzymywał; chociaż przewodniczył konserwatyzmowi, lecz zarówno z każdym innym prądem chciał być w zgodzie. I... wyrósł na wielkość, powagę! Kilkanaście różnych godności przyjął i, prócz nazwiska, nic swego nie przeprowadził, nie stworzył. Był tylko wykonawcą silniejszej partyi i... potulną maszynką w rękach choćby takich, jak Pańskie... panie prezesie!...