Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/83

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie było źle! — przedrzeźniał radca. — Wątpię, czyby pan prezes takiego administratora, jakim był Pałecki, chciał trzymać! Cha! Cha!
— Stare dzieje. Sprawa przebrzmiała!
— Za pozwoleniem. Kto był przyczyną deficytu? Pałecki? Nie! Zarząd, który zezwolił na nadużycia. Kto tu powinien być odpowiedzialnym? Oczywiście tylko zarząd! Dlaczego wiec Liński, pozujący na dobroczyńcę, nie chce wrócić strat, z winy jego niedozoru wynikłych?!...
Bajdurkiewicz umilkł, na rogu ulicy zarysowały się wielkie, okratowane okna «Kredytu Powszechnego.»
Gdy w kilka chwil później Hilary z radcą znaleźli się w dużej sali sesyonalnej na pierwszem piętrze, ku wielkiemu zdumieniu zastali zgromadzoną w komplecie całą radę zarządzającą. Powitano ich skwapliwie i bez mitręgi przystąpiono w dalszym ciągu do nader ożywionej dyskusyi.
Kwestya toczyła się o ultimatum, nadesłanem przez członków komisyi rewizyjnej; panowie ci w obszernym referacie streszczali ważność powierzonego im zadania i żądali, aby im przyznane zostało takie wynagrodzenie, któreby umożebniało zaprowadzenie stałej kontroli nad czyn-