cowanego pamiętnej nocy w sali narad pałacu Mikada, przez synów kraju „Wschodzącego słońca“, została już wprowadzona w życie.
Lady Amy powoli powracała do zdrowia. Ciężkie zapalenie mózgu przez cały szereg tygodni trzymało ją na krawędzi życia i tylko dzięki troskliwej opiece i umiejętności grona najwybitniejszych powag lekarskich zdołała wyrwać się z zachłannych objęć śmierci.
Przebieg choroby był tak groźny, że kilkakrotnie lekarze ogłaszali nielitościwy wyrok, którego spełnienie się miało być kwestją zaledwo paru godzin.
Przełom, zapowiadający stanowczy nawrót ku lepszemu, powitali ze zdumieniem. Nic nie wskazywało na to, aby młoda lady, cierpiąca oddawna na serce, przetrzymała owe momentalne nieraz skoki temperatury, zabójcze nawet dla najbardziej silnego organizmu.
To też wyzdrowienie jej nazywano powszechnie cudem.
Ona sama, gdy po raz pierwszy Wyhowski