Życie na „Ptaku“ stało się niewypowiedzianie ciężkie.
Od czasu do czasu, bez żadnych widocznych przyczyn obłąkany ulegał napadom szału.
W kajutach „Ptaka“ nastawało wówczas istne piekło. Chory szalał w paroksyźmie furji, rzucając się na otaczających i niszcząc wszystko, co mu się nawinęło na oczy.
Daisy w takich chwilach uciekała na ląd, nie mogąc znieść wycia i krzyków obłąkanego, przerywanych wybuchami bezmyślnego śmiechu. Amy usiłowała słodyczą swych słów oddziałać uspokajająco na męża, lecz, widząc bezowocność tych usiłowań, zapadała w cichą rozpacz. Wtuliwszy się w kąt kajuty, pełnemi bezmiernego bólu i przerażenia oczami wodziła za miotającym się chorym, wzdrygając się przy każdym głośniejszym jego okrzyku.
Czasami nerwy odmawiały jej posłuszeństwa. Wówczas, ukrywszy twarz w dłoniach, łkała cicho.
Jednak godziny furji dawały się najwięcej we znaki Jerzemu.
Nie spuszczał wzroku z szaleńca, obserwując bacznie każdy jego ruch, gotów do natychmiastowej interwencji. Nie obyło się
Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/438
Ta strona została skorygowana.