— Panie... kobieta zawsze gra taką rolę, jaka jej odpowiada! — rzuciła dumnym tonem.
Matsue podprowadził ku niej Tomari, który, jak zauważył Wyhowski, miał minę ponurą.
Skłonił się przed panią Athow i rzekł półgłosem parę słów.
Podała mu dłoń do pocałunku.
— Prośbę pana o mą rękę przyjmuję! — rzekła głośno, posyłając Wyhowskiemu drwiący uśmiech.
Matsue zatarł dłonie.
— Wobec tego możemy już odejść stąd! — rzekł wesoło. — Po rzeczy pani przyślemy naszych ludzi! — dorzucił, zwracając się do Wyhowskiego.
— Żegnaj Amy! — zakrzyknęła Daisy, przesyłając jej całusa od ust.
— Co ty robisz? Co ty robisz, Daisy? — wyjąkała lady Devey, wyciągając ku niej dłonie.
Pani Athow wybuchnęła niefrasobliwym śmiechem.
— To, co robi tysiące wdów! Wychodzę zamąż! I tobie, moja droga, radzę iść w me ślady! Odegramy obie role nowoczesnych matek rodzaju ludzkiego. Ja będę Ewą żółtego, ty zaś białego świata! Cóż, czyżby nie pochlebiała ci tak poważna rola? Idź w moje ślady...
Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/478
Ta strona została skorygowana.