Strona:Wacław Niezabitowski - Skarb Aarona.djvu/53

Ta strona została przepisana.
III

W małym, okolonym murem ogródku na podwórzu domu Ibn Tassila zapanowała cisza.
Ibn Tassil i lekarz utkwili nieruchomy wzrok w twarzy Żałyńskiego, który z zainteresowaniem oglądał niewielką metalową, sczerniałą od starości tabliczkę, pokrytą niewyraźnemi linjami i znakami.
W oczach obu Arabów malowała się niecierpliwość, oczekiwanie i niepokój. Zwłaszcza El Terim, który przed niespełna paroma minutami wręczył Żałyńskiemu ową zawiniętą w chustę tabliczkę, aż drżał obecnie ze wzruszenia, przenosząc bystre, niespokojne spojrzenie z twarzy Europejczyka na trzymany przezeń przedmiot i odwrotnie.
Żałyńskiego w pierwszym rzędzie zadziwił ciężar tabliczki, której wymiary były względnie niewielkie. Był to kwadrat o bokach długości najwyżej ośmiu centymetrów. Grubość tabliczki