najdrobniejsze szczegóły. Im dokładniej zaznajamiał się z linjami i punktami, rozsianemi na białej karcie, tem dobitniej przekonywał się, że rysunek, pokrywający tabliczkę El Terima, był identyczny z częścią rysunku okazywanej mu przez profesora mapy. Przerywane linje, rozchodzące się na tabliczce w dwie przeciwległe strony, poczynając od południowego krańca półwyspu, nie były najwyraźniej niczem innem, jak tylko drogami pochodu Izraelitów.
Oznaczył z pamięci na mapie punkt, odpowiadający mniej więcej położeniu trójkąta z tabliczki, i wskazał go Gibbonowi.
— A ten punkt, profesorze? — zapytał.
Gibbon pochylił się nad mapą.
— Miejsce to odpowiada mniej więcej stanowisku obozu izraelskiego w czasie, kiedy Mojżesz rozmawiał z Bogiem na Synaju — odparł. — A dlaczego, jeżeli wolno zapytać, interesuje pana to właśnie miejsce? — dorzucił, obserwując uważnie wzburzoną twarz Żałyńskiego.
Ten opowiedział mu dokładnie o prośbie Arabów co do odnalezienia strumienia, nie zamilczając naturalnie i o tabliczce El Terima.
Opowieść jego zajęła Gibbona nadzwyczajnie. Zwłaszcza owa tabliczka lekarza była specjalnym powodem jego zainteresowania się. Wypytywał o nią gościa szczegółowo, prosząc, aby tenże raz
Strona:Wacław Niezabitowski - Skarb Aarona.djvu/79
Ta strona została skorygowana.