łyńskim do obozu, aby prędzej ujrzeć na własne oczy tabliczkę El Terima.
Profesor podał projekt, aby Żałyński powrócił niezwłocznie do obozu i nazajutrz przybył do nich zpowrotem wraz z lekarzem i jego tabliczką.
Żałyński, pomny słów Dżailli, wyraził powątpiewanie, czy uda mu się skłonić El Terima do sprezentowania obcym posiadanej przez się tabliczki.
Profesor jednak rozwiązał tę kwestję w sposób, który, jak się zdawało, nie powinien był wzbudzić w posiadaczu tabliczki żadnych podejrzeń.
— Powiedz mu pan, że jesteśmy uczonymi, którzy przybyli tutaj nie dla zysku, lecz aby badać dzieje dawno zamierzchłych czasów — pouczał Żałyńskiego. — Możesz mu pan również wspomnieć, że treść tabliczki nie jest nam obcą! Może tym sposobem przekonasz go pan, że jego tabliczka nie jest znów takim unikatem, któryby trzeba było strzec przed obcem okiem? Zresztą, napomknij pan, że gotowi jesteśmy zapłacić za jego tabliczkę wszelką, jaką tylko zażąda, cenę! Ten ostatni argument powinien mu najbardziej trafić do przekonania. Arabi są chciwi na grosz!
Stanęło zatem na tem, że bez względu na to, czy El Terim wyrazi swą zgodę na propozycję Żałyńskiego, czy też nie, ten ostatni przybędzie
Strona:Wacław Niezabitowski - Skarb Aarona.djvu/82
Ta strona została skorygowana.