Strona:Wacław Sieroszewski-Zamorski djabeł.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

jak ogrody. Łagodnie sfalowane pola zieleniły się odcieniami setek zbóż i jarzyn. Osypane kwieciem drzewa owocowe bielały wśród nich, niby zapomniane przez słońce krzewy w sadzi zimowej. Winnice pięły się po stokach. Kuliste krzaki herbaciane opasywały wzgórki foremnemi rzędami.

Kupili starożytny wehikuł...

W dole ciemne trzciny cukrowe rosły ścianą wzdłuż kanałów; palmy i bambusy powiewały swym powietrznym uliścieniem. Wszędzie szumiała woda. Blade jej lustra przeświecały z pod jasnej runi młodych pól ryżowych, srebrne jej żyłki połyskiwały wśród warzywnych zagonów, szerokie, migotliwe obręcze opasywały wyniosłości. Biegła ze wzgórka na wzgórek wysoko nad dolinami w kamiennych korytach, na sklepionych