Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/106

Ta strona została przepisana.

Szły wolno podbrzeżami, holowane pod wodę barki. Gromady „burłaków“ to w szarych łachmanach, to w koszulach niebieskich jak farbka lub czerwonych jak krew, kroczyły miarowo, wprzężone w cienkie zwisające z masztów linki i coraz pohukiwały sobie w głos, jękliwie, smętnie dla utrzymania jedności ruchów...