Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/119

Ta strona została przepisana.
XI.

Wujcio, Dobronrawow, statystyk Awdiejenko, poeta Orłów, oraz tak zwani „Trzej Ajaksi“: Ostapenko, Bondarenko i marynarz Łyzoń dostali tajemniczemi drogami — zdaje się, że przez żołnierzy konwoju oraz kryminalistów — kilka butelek wódki; pili, śpiewali, hulali, częstowali wszystkich, kto tylko chciał się do nich przyłączyć, nie dawali spać nikomu przez całą noc... O sądzie nie było mowy.
Orłów deklamował z emfazą, groźnie spoglądając w stronę Wojnarta:

A czom szumitie wy, narodnyje witii,
Za czem anafemoj grozitie wy Rossii,
Czto wazmutiło was? Wałnienija Litwy...
Astawtie............
...............
Uż dawno mieżdu saboju
Wrażdujut eti plemiena;
Nie raz kłaniłaś pod grazoju
To ich to nasza starana.
Kto ustoit w nierawnom sporie
Kiczliwy Lach il wiernyj Ross?
Stawianskije ruczii saljutsia w ruskom morje
Ano-ł izsiaknet? Wot wapros?...