Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/136

Ta strona została przepisana.

żenia więziennego. Dlatego proponuję, nie wdając się w dalsze spory, wybrać komisję...
Zatrzymał się.
— Skończył pan?...
— Skończyłem.
— Towarzysz Awdiejenko ma głos.
Awdiejenko uniósł się na pryczy na klęczki, obrzucił zebranych pobieżnem spojrzeniem i oczy mu nagle zabłysły: na chudej, bladej twarzy zakończonej kozią bródką wybił lekki rumieniec. Nastrój odrazu wzrósł.
— Mili moi słuchacze! Nie zabierałbym wam czasu i nie nudziłbym was długą dyskusją na temat czy polskie, czy chochłackie pieśni patrjotyczne są lepsze, gdyby tu nie padło oskarżenie przeciw Rosji. Otóż zarówno charakterystyki poszczególne jak ogólne sądy o całych narodach są zawsze błędne. Naród, szczególniej wielki naród, jest wytworem tylu różnorodnych sił, składa się z tak wielorakich elementów, dążeń, interesów, tyle ma w sobie dawnych przeżytków, nowych zarodków, rozbujałych nadmiernie lub niedorozwiniętych instytucyj, urządzeń, obyczajów, że w tym lesie zjawisk oko najbystrzejszego badacza gubi się albo błądzi, biorąc wytwory własnej fantazji za wskazówki rzeczywistości. Nauka zdołała poznać i uchwycić zaledwie niektóre cechy i właściwości barwnego i nieskończenie rozmaitego potoku życia narodowego. To też wszelkie jej twierdzenia w tej dziedzinie mają cechy albo bardzo ogólni-