porożcy nad Dnieprem. To było wojsko chłopskie, niedościgniony wzór organizacyj bojowych ludowych, którym nigdy nie dorówna żadna milicja narodowa, czyto szwajcarska, czyto francuska. Carat drogą wielokrotnych doświadczeń, poznał, iż wolno mu wszystko zmieniać, nawet zniszczyć, co leży poza granicami tych najgłębszych interesów włościaństwa, że wolno mu bardzo wiele; lud darowywał mu ucisk polityczny, gdyż ten ucisk narazie go mało dotykał, darowywał mu ciężary podatkowe, znosił cierpliwie dokuczliwość biurokracji, rozumiejąc, że wszystko to opłaca się bezpieczeństwem zewnętrznem. Popierał nawet wojny zaborcze, uważając, że prowadzone są w jego interesach dla zdobycia ziemi, podstawy jego bytu, dla pokonania i zniszczenia obcoplemiennych „panów“ — jedynych wrogów włościaństwa. Trwało to długo i mogłoby trwać jeszcze dłużej, gdyby nie technika wojen i nieustający rozwój gospodarczy państw ościennych, oddziaływujący i na nas. Wielki przemysł i kapitalizm wtargnęły do nas furtką otwartą przez potrzeby wojenne. Carat wszedł, wejść musiał na niebezpieczną drogę popierania tych nowych potęg, które stały się następnie jego przeciwnikami i konkurentami do władzy. Robotnicy stanęli po stronie przemysłu, gdyż jego rozwój wiąże się z ich interesem klasowym. Chłop dotychczas przypatruje się tej walce dość obojętnie. Czy zmieni swe stanowisko? Czy pójdzie
Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/139
Ta strona została przepisana.