antychryst kapitalizmu... Wszystko robi się samo bez udziału woli człowieka, często wbrew woli, która jest tylko „subjektywnem złudzeniem“... Niech więc każdy ściga swoje powodzenie a dla powodzenia niech w pościgu łączy się w gromady, jak to robią wilki... Wszystko odpuszcza i tłumaczy klasowość!... Co najwyżej wymagana jest wiara w „księgę“, która jest wszystkiem i w której znajdą rozwiązanie wszystkie zagadnienia, odpuszczenie wszystkich grzechów, ukojenie wątpliwości, światło... A że w tej księdze są poglądy przestarzałe, płytkie i błędne, że wszystko, co tam głębsze i wartościowe, powiedzieli już przedtem, stokroć prościej i lepiej Smith, Richard, Robertus i inni, że „księga święta“ wprost sama się ośmieszyła przez awantury z „przędzą metafizyczną“ z „heglowską trjadą na wywrót“ i t. d... co to szkodzi!? Tłum o tem wiedzieć nie będzie, a chodzi przecież o stworzenie fetysza dla tłumów!... I fetysz jest, powstał dzięki usilnemu kolportażowi tysięcy broszur, dzięki mniej lub więcej skutecznemu nawracaniu niewiernych. On zawładnął koniec końców umysłami ciemnemi i dał przywództwo nad nimi, nie najdoskonalszym lecz naj... prawo wierniejszym! Każdy myślący człowiek musi odczuwać głęboki ból na widok tego niezmiernego obniżenia idealizmu, jakiego wyrazem jest panowanie tej nowej sekty. Czem w jej ręku stało się świetlane marzenie socjalistów romańskich? Wyszydzono
Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/158
Ta strona została przepisana.