Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/192

Ta strona została przepisana.

na osiedlenie! Z drogi ucieczka o wiele trudniejsza niż z miejsca.
— Tak, ale stąd bliżej do kraju... Już jesteśmy na Uralu, już zaczyna się Syberja!... Jedna tylko tam linja kolejowa...
— To co?... Jak się ma dobry paszport!... Zresztą, co znaczy przestrzeń dla nóg młodych...
— Będzie zima jak stanę na miejscu!...
— Lepiej przezimować na wolności, niż pośpieszyć się i dać się złapać. Co innego katorżnicy, ci nic nie mają do stracenia a wszystko do zyskania... Z katorgi ucieczka bardzo trudna. Nierozważną ucieczką teraz, obudziłbyś czujność straży i może pokrzyżował plany innych!! — dodał po chwili znacząco.
— Nie zrobię tego, nie, nie!... Niech pan będzie spokojny!.. — zaszeptał chłopiec. Ale, gdyby pan, gdyby pan, naprzykład, chciał... wszystko zrobię, pomogę... Mogę naprzykład rzucić się na żołnierza, gdyby pan chciał... Wie pan, Wątorek i Cydzik pomogą też, to dzielne chłopy...
Wyrazista twarz Wojnarta na chwilę jakby skamieniała; z pod przymkniętych powiek patrzał długą chwilę na srebrną rzekę, burzliwie przelewającą się wśród olbrzymich głazów pod mostem, przez który wolno posuwał się pociąg.
— Nie!... — rzekł, wstrząsając nagle głową. — Nie można!...
— Dlaczego?... Ledwie, ledwie pełzniemy!...