Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/262

Ta strona została przepisana.

wprost postacią w moich wspomnieniach, oraz jednym z najbliższych mi kolegów z petersburskiej politechniki. Co zaś do mego antysemityzmu, to z bólem przekonałem się w kraju, że Żydzi nietylko są niezmiernie groźnemi pasorzytami gospodarczemi mojej ojczyzny, lecz jednocześnie są najzaciętszymi wrogami jej niepodległości...
Zrobiła lekki zaprzeczający ruch ręką.
— Karol nigdy nim nie był!
— Nie wątpię. Karol pod wszelkiemi względami był zawsze wyjątkowym człowiekiem. Nie mógł w dodatku mieć najmniejszego wpływu na tę sprawę, a nawet nie mógł wyrobić sobie samodzielnego o niej zdania. Przebywał daleko od terenu, że tak się wyrażę, sprawy żydowskiej, w innych sferach i był bardzo luźno z nią związany...
Wstrząsnęła głową, jakby odpędzając napraszającą się odpowiedź i podniosła zwolna opuszczoną przed chwilą na oczy firankę ciemnych rzęs.
— Niech mi pan wierzy, że nie miałam zamiaru wszczynać politycznej dyskusji. Zresztą powtarzam, że to co powiem, pana zupełnie do niczego nie zobowiązuje... Niespełniona zaś prośba nieboszczyka ciążyłaby mi...
Znów urwała i opuściła oczy.
— Otóż... Karol powiedział mi, że gdybym... kiedykolwiek potrzebowała... rady i... opieki...