Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/30

Ta strona została przepisana.

próbowała nawet przedostać się do niego przez łańcuch żołnierzy, lecz została wstrzymana. Przycisnęła więc tylko do ust ręce i posłała mu parę pocałunków, a ojciec z czapką w ręku stal i patrzał nań jak zmartwiały.
— Bądź zdrów, synu, bądź zdrowi... Niech cię Bóg i Najświętsza Panienka mają w swojej opiece! — rozległ się przejmujący szept.
— Bądź zdrowa matko!... Bądź zdrów ojcze!...
W tej chwili wepchnięto więźniów na peron i brama się za nimi zawarła.