Okazało się wkrótce, że w więzieniu tomskiem zarządzono pewne zmiany nietylko w obejściu się z politycznymi, ale i w dalszej ich podróży.
Przedewszystkiem podzielono ich na dwie partje: katorżników wysłano pierwej, a w tydzień dopiero potem mieli pójść osiedleńcy sądowi oraz administracyjni.
Aby osłodzić rozstanie, „tytani“ postanowili wyprawić wielką bibę, na którą zaprosili w tym wypadku „ogół pigmejów“. Dobronrawow drogą niezwykle przemyślanych układów ze starostą kryminalistów i dzierżawcą „majdanu więziennego“, popartych odpowiednią sumą pieniędzy, dostał pół wiadra czystego spirytusu — ilość w kronikach więziennych nienotowaną.
— Tylko wy za dużo aby wody nie dolewajcie! — upominał Wujcio Orłowa i Łyzonia, którym powierzono fabrykację wódki. — To zupełnie zbyteczne, obciąża żołądek bez żadnego pożytku. Jak kto chce, to może się z kranu napić!
— Marzycielu, więc ty chcesz, żebyśmy poili „pigmejów“ czystą „wodą ducha“?! I poco?!
Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/302
Ta strona została przepisana.
XXVI.