Gmelin, półtora wieku tomu, pisze, z powodu jakuckiego święta kumysu: „Powiadają, że lat temu dziesięć uciecha trwała dłużej, gdyż jakuci więcej mieli koni. W ostatnich czasach dużo koni wyginęło od zim śnieżnych, z braku paszy oraz przez uciążliwe dostawy dla ekspedycyi kamczackiej, które wymagały wielkiej ilości koni i wielką ich ilość zniszczyły[1].
W wierzeniach, w gusłach, w religijnych obrządkach, w pieśniach i poglądach jakutów zachowała się do dziś cześć prastara dla koni. „Dawniej jakut, choćby miał nie wiem ile rogatego bydła, wciąż uważał się za biednego, dopóki nie zdobył sobie choć małego tabunu koni, wtedy tylko mówił: teraz i ja mam bydło, mam dobytek“. (Nam. uł., 1890 r.).
„Konie były niegdyś naszym bogiem... Widziałeś głowę kobylą, którą na weselu kładli na zaszczytnem miejscu. Do tej głowy modliliśmy się jak do świętego obrazu, jej musieli się kłaniać po trzykroć państwo młodzi, przy wejściu. Myśmy oddawali cześć koniom, gdyż one nas karmiły...“ (Kołym. uł. 1884 r.)
Na ofiary duchom potężnym i niebezpiecznym zawsze szamani przeznaczają konie. Duchy te nawet noszą nazwę „rodu duchów niebieskich z końmi“, gdy duchy „z podziemnych rodów“ zwą się „zbydłem rogatem“. Na sznury do upiększeń i całopalenia nigdy nie używają szamani jakuccy sierści z rogatego bydła, zawsze włosów końskich, białych i to z grzywy. Pękami końskiego włosia upiększają puhary weselne, worki skórzane i naczynia w święto kumysu (ysyech). Święto kumysu jest przedewszystkiem świętem koni, w jego pieśniach chóralnych, w których szczegółowo opisane jest gospodarstwo staro-jakuckie, wciąż wspomina się o kobyłach i źrebiętach, a o rogatem bydle niema wzmianki. Słupy do przywiązywania koni są uważane za święte, za błogosławione: „gdy te słupy życzą komu dobrze, błogosławią go na odległość trzech dni drogi, słowami: niech żyje trzy ludzkie życia; gdy komu źle życzą, przeklinają go na odległość dziewięciu dni drogi, słowami: niech szumi, wysycha, objąwszy suchą drzewinę!“...
Bogaci jakuci, opuszczając na zawsze starą sadybę, gdzie im się dobrze wiodło, zabierają z sobą te słupy (Nam. uł. 1889 r.) Wiara w powodzenie złączone z nimi jest do tego stopnia powszechną, że udziela się nawet inteligencyi wiejskiej. Paroch Namskiej Uprawy, przenosząc się do nowego domu parafialnego, wykopał i zabrał z sobą słup z przed dawnego domostwa. Często słupy do wiązania koni pokryte są piękną rzeźbą. Na górskich przesmykach, u rzeczek i brodów niebezpiecznych, tam gdzie u nas zwykle stawiają krzyże, jakuci umieszczają słupy końskie. Do dziś wieszają na nich w ofierze pęczki końskiego włosienia, kawałki kolorowego perkalu, monety i t. d. Podobne słupy w czasach pogańskich stawiano na mogiłach naczelników i książąt. Głowice niektórych są ozdobione podobiznami łbów końskich. Jakut nigdy nie rzuci na ziemię czaszki końskiej lub kości
- ↑ „Reise...“ B. II, str. 507.