byle dotrwało do trawy zielonej... Cierpieli ludzie wielkie męki, a jeszcze większe męki cierpiało bydło, za ogon w pole wywłóczono krowy z zimowych chlewów, za uszy podtrzymywano, aby nie upadło. Ztąd przysłowie: „wychudły do trzymania za uszy“. Konie zawsze łatwiej sobie dadzą radę w taki rok ciężki, coś sobie wykopią, wyszukają ale bydło rogate — niezaradne: tylko ryczy... Kara boska z bydłem tem bez siana...“ (Nam. uł., 1891 r.).
Sianobranie, przypuszczać należy, grało bardzo słabą rolę w gospodarstwie dawnych jakutów. W sprawozdaniach kozaków-zdobywców niema wzmianek o stogach siana, ani zbiorze jego, chociaż w nich starannie oznaczone są wszelkie zajęcia krajowców oraz wszelkie zdatne do koszenia łąki w okolicy lub pola pod uprawę zboża. W sprawozdaniach z Południowej Syberyi wszędzie są przecie wzmianki o zapasach siana. Gmelin również nie wspomina wcale o pokosach i stogach, chociaż przybył do Jakucka w jesieni. „I tutaj, poczynając od Olokmińska“ pisze on „nad brzegami rzeki widać dużo ziemi zdatnej do uprawy. Jakuci osiągają z tego taką tylko korzyść, że pasą na niej przez całą zimę bydło, jak to robili i ich przodkowie. Pastwiska niezbyt żyzne, ale bydło nie zdycha z głodu, szczególniej kiedy śniegu spadnie niedużo i zima się nie przeciąga. Najcięższy dopust Boży dla jakutów jest śnieg głęboki i długa zima. Mimo to jakuci nie uważają się za pokrzywdzonych wśród pogańskich plemion Syberyi; nie robią zapasów paszy zupełnie nie dlatego, żeby mieli pokładać w Bogu nadzieję lecz dlatego, że są bardzo leniwi“[1].
Wbrew świadectwom historycznym, jakuci nie uważają sztuki sianobrania za rzecz zapożyczoną przez nich u obcych; owszem twierdzą, że jest to ich wynalazek rodzinny (töriit) „jakucki“, praca „z gruntu jakucka“. Sprzeczność tego poglądu z podaniami nie wprawia ich bynajmniej w kłopot. Jakut ułusu Bajagantaj, Boksan, wielki patryota, podnosząc zalety kosy „garbuli“ którą on dla odróżnienia od zwykłej kosy, nazywając „jakucką“, opowiedział mi następujący jej rodowód:
„Jakuci dawniej nie mogli nawet dużo siana kosić. Bo czy dużo można nakosić kosą z rogu lub kości? Żelaza było wówczas mało, na kosy nie starczyło, kuli zeń tylko kolczugi, strzały, oszczepy. Do koszenia siana używano „batasów“[2]. Tylko siłacze i bohaterzy byli wstanie tem narzędziem (siöbö) nakosić za całe lato z dziesięć wozów siana“ (Bajagantaj. uł., 1886 r.). To samo opowiadano mi potem w ułusie Nam.
Suszenie i zachowanie siana w stogach jednomyślnie uważają jakuci za nowszy wynalazek.