„toj“, nad Wilujem, Kołymą, Jana, Indigirką „tyj“ lub „ty“... „Ti“ zwą ostyacy jenisejscy podobną łódeczkę średniej wielkości[1], Middendorff opisuje „toj“ samojedzki, który miał 16 stóp angiel. długości, 2 stopy szerokości w najszerszem miejscu i 11 cali wysokości, ważył 70 funtów i miał ściany pół calowe w miejscach najgrubszych[2]. Jakucki „ty“ podobny jest do opisanego „toj“ tylko mniejszy odeń, cieńszy i lżejszy. Długość „ty“ nie przenosi niekiedy 7 stóp, szerokość — 11 cali, wysokość sięga ledwie do pasa rybakowi siedzącemu na dnie. Waga wynosi 40 — 50 funtów. Cieniutkie deski modrzewiowe w najgrubszych miejscach mają 4 do 5 milimetrów średnicy. W butach niebezpiecznie siadać do tej łupiny. Trzeba mieć na nogach miękie obuwie krajowe lub być boso; przy wstawaniu i opuszczaniu się nie można chwytać łódki za krawędzie, gdyż się wyłamią, trzeba kłaść wiosło i opierać się już na niem. Zbudowana jest „ty“ zwykle z trzech desek, zszytych giętkimi korzeniami; szwy winny być starannie zamazane twardą, modrzewiową smołą. Pieroga taka jest bardzo zręczna, posuwista, lecz zarazem niezmiernie wywrotna. Widziałem jednak jakutów, którzy w silny wiatr i falę przepływali w tych łódeczkach morską zatokę; nawet stojący pływają, gdy tego zajdzie potrzeba.
Jeden jedyny tylko turański wyraz „ał“ używają jakuci w zastowaniu do statków wodnych. Obecnie oznacza on dużą łódź żaglową, berlinkę, kajak, okręt nawet... arkę Noego. Pochodzi on od starożytnego „sał“: tak po dziś dzień urangajcy nazywają nieduże tratwy, które przy przeprawach przez rzeki przywiązują do ogonów swych wierzchowców.
Prócz przytoczonych powyżej dowodów pośrednich zachowali jakuci wprost podania, świadczące o bardzo niedawnej ich znajomości z łódką, sieciami, wogóle z rybactwem.
„Dawniej prawowierni jakuci mieli za wielką dla siebie ujmę łapanie ryby. Trudnili się tem tylko dzieci lub nicponie...“ (Wierch, uł., 1887 r.).
— „Przedtem kto miał dużo bydła unikał sieci, za grzech uważał ich posiadanie. Najbogatsi mieli ich co najwyżej 5 jako zabawkę dla dzieci. Obecnie ostatni biedak ma ich co najmniej dziesięć a bogaci mają po 50 nawet 100, żyją z nich“... mówili mi Kołymscy jakuci (1883 roku).
— „Pierwszą łódź pokazali nam rosyanie. Ci co u Tigina pracowali, wybudowali potajemnie statek aby odeń uciec... (Nam. uł., 1890 roku.) Drugi waryant tego podania opowiada, że — „gdy nazajutrz jakuci zobaczyli tych dwóch przechodniów, jak siedząc na wodzie machają łopatami, bardzo się zadziwili i pomyśleli, że są to czary... Łodzi dotychczas nie znali...„ (Nam. uł., 1887 roku). W podaniu o Tiginie, przytoczonem w zbiorze bajek i podań Wierchojańskich (str. 53), powtarza się to samo: „wstał Tigin