W spisie tym uderza ogromna ilość mięsa, masła, stosunkowo niedużo taru i zupełny brak mąki, soli, tytoniu, rzeczy, bez których, bądź co bądź, obejść się jakut spółczesny nie może. Pozostały stosunek żywności utrzymał się i obecnie u bogatych tojonów. Pożywienie rodzin, średniej zamożności, największym, rozumie się, uległo zmianom. — „Ubodzy zawsze jedli mięsa mało. A dawniej w lecie nie jedli go nawet bogacze, bydła w ciepło nie zabijaliśmy, gdyż nie znaliśmy ani piwnic ani lodowni...“ (Bajagantaj uł., 1885 r.) Zwierzyna znikła zupełnie z jadłospisu, zastąpiła ją ryba „mundu“, wśród pokarmów roślinnych zapanowało zboże, herbata zajęła miejsce kumysu. Odpowiednio zmienił się i smak jakutów. — „Teraz bez placka z masłem żaden robotnik w pole nie ruszy. Przedtem masło jadaliśmy tylko na weselach, a chleba wcale nie znali...“ (Bajagan. uł., 1886 r.). Kiedym w uł. Bajagantaj zapytał sąsiadów, którzy przyszli gromadnie wykosić mi łąkę, co wolą herbatę czy kumys do picia, zgodnie wybrali pierwszą.
Mąkę w południowych ułusach jedzą Jakuci codziennie, a niezbyt dawno szkodziła im w większych ilościach, podobnie jak po dziś dzień szkodzi mieszkańcom okolic północnych. Skarżą się, że od mąki, chleba „serce im płonie[1]“. Wprawdzie nawet jakuci — rolnicy nie przyzwyczaili się jeszcze zupełnie do zboża i wciąż otacza ich przykra atmosfera niezdrowych gazów ale konsumcya soli, niezbędnej do trawienia roślinnych pokarmów, stopniowo wśród jakutów wzrasta, ze smakiem jej zwolna oswajają się i wydatek na jej kupno zamienia się w stałą część ich budżetu. Szybki przewrót w pokarmach jakuckich, dokonany w ciągu 30—40 lat ostatnich, byłby nie do zniesienia dla ich żołądków, gdyby te nie były doń przygotowane poprzednio rozmaitymi roślinnymi surrogatami, korzonkami i mąką z miazgi drzewnej. Z przejściem na północ i stratą stad, owi dzielni, ruchliwi i drapieżni, niegdyś pasterze koni, zamienili się częściowo w ociężałych, niedokrwistych dendrofagów, zjadaczy łyka sosnowego i leśnych korzeni, aby znów z rozwojem rolnictwa przeistoczyć się we wstrzemięźliwych, przedsiębiorczych i przewidujących producentów oraz konsumentów chleba. Ten związek temperamentów z pożywieniem i obecnie można dostrzedz w okolicach o rozmaitej kulturze; szczególniej uderza kontrast miejscowości rolniczych i miejscowości „sosnowego łyka“[2].
Najbogatsza w żywność pora przypada w kraju tym na lato i jesień, na miesiące Czerwiec, Lipiec, Sierpień, Wrzesień, Październik. Już w Maju
- ↑ Kiedym dłużej niż rok był zmuszony korzystać wyłącznie z potraw jakuckich bez chleba i soli, odzwyczaiłem się od tych produktów do tego stopnia że placek jęczmienny, zjedzony w braku innego pokarmu w drodze, w większej ilości, podziałał na mnie jak trucizna. Kozacy Kołymscy. z konieczności spożywający co im dadzą na stacyach pocztowych, dostają od chleba często strasznych boleści, od których spadają z koni. Szczególnie niedobrze jeść dużo chleba przed dłuższą wyprawą konno; tylko mięso i tłuszcz mogą być spożyte bezkarnie bezpośrednio przed taką drogą.
- ↑ Patrz o tem u Maaka „Wiluj. Okręg.“, Część II, str. 20.