pokarmu dla 12—13 najwyżej 20 sztuk bydła. Wszystkie gospodarstwa, w których zachodzi inny stosunek, muszą albo najmować robotników, albo kupować siano, albo nie dokarmiać bydła. Nawet w urodzaje wszystkie te „albo“ stosowane są przez, conajmniej, trzecią część gospodarstw. Najmitów i siana dostarcza oczywiście część ludności, nie posiadająca wcale, lub co najwyżej jedną sztukę bydła na duszę. I tu powtarza się zwykłe zjawisko, iż najbiedniejsi otrzymują za swą pracę i produkta mniej niż zamożni. Wynagrodzenie robotnika stałego jest wszędzie napozór jednakowe: 35—40 rubli na rok mężczyźnie (mogącemu kosić) i 20—24 rubli kobiecie na utrzymaniu gospodarskiem.[1] Zasługi dzielą się w ten sposób, że trzecia ich część daje się za zimę, od 1 Października do 9 Maja, a reszta za lato. Pieniędzmi płacą chlebodawcy bardzo mało; zwykle dostają robotnicy towary, które zmuszeni są ze stratą sprzedawać. Bardziej jeszcze powszechnym jest zwyczaj płacenia końmi żywymi lub zabitymi.[2] Jest to zdaje się zabytek zmierzchłej przeszłości, i zdaje się był zawsze jednakowo niekorzystny dla pracowników. Świadczy o tem przysłowie: „choć zapracujesz się na śmierć, nie dostaniesz więcej nad skórę kobylą.“ (Namski uł., 1892). Brak rąk do pracy zmusza gospodarzy cenić zdolnych robotników. Starają się przywiązać ich do siebie łagodnem obejściem, nawet przez szpary patrzą na ich miłostki z domowemi kobietami, ale częściej próbują załatwiać tak rachunki, aby tamci zostali się im dłużni; w tym celu potakują nieraz ich złym skłonnościom, spajają wódką, podsuwają karty i t. d. Często zatrzymują zasługi i grożą, że zupełnie ich nie oddadzą, skoro robotnik odważy się odejść, co, przy wielkim tu wpływie ludzi bogatych na gminne sądownictwo, nie jest błahą groźbą. Za to obejście z robotnikami w domu jest dobre, są traktowani jak członkowie rodziny. Na północy, nawet u bardzo bogatych ludzi, zasiadają do wspólnego stołu,
- ↑ Utrzymanie wyniesie tyleż prawie i podobnie jest ustosunkowane: mężczyznom lepsze, kobietom gorsze. Oto rachunek, przytoczony przez p. Prikłońskiego z ułusów południowych:
Herbata...... 6 rub. Mąka....... 15 „ Masło....... 12 „ Mleko....... 6 „ Tar........ 3 „ Mięso....... 5 „ 50 kop. 47 rub. 50 kop. Odzież i tytoń robotnicy sami sobie kupują. Zamiast utrzymania dają często w lecie 2 dojne krowy kosiarzowi i 1-ną pomocnicy.
- ↑ W ułusie Wierchojańskim, a nawet w m. Wierchojańsku w czasie mojej bytności, dawano robotnikowi za rok służby tłustą kobyłę. S. Kowalik to samo zaznacza w swych notatkach. Nawet w Namskim ułusie gospodarze dawali robotnikowi kobyły i źrebięta w zasługi.