cały zarobek. Obietnicę zapłacenia roboty po skończeniu, jakuci uważają za wybieg, chęć nadużycia, oszustwo i rzadko się nań zgadzają. Tylko długoterminowi najmici, robotnicy stali, nie zawsze biorą z góry zasługi, część ich zostaje u gospodarza na zastaw. Wymieniłem wyżej, jaki użytek robią z nich pracodawcy. Forma więc wypłaty zarobku, choć zupełnie różna od naszej, nie zabezpiecza nikogo od wyzysków i złej woli.
Ale wogóle położenie robotnika jakuckiego jest stosunkowo niezłe: ma co jeść i odziany jest niezgorzej u zamożnych gospodarzy. Szanujący się jakut ma sobie za ujmę, gdy robotnicy jego chodzą obdarci; w drogę lub w zimie, do lasu, robotnik bierze zwykle ciepłą gospodarską, „dochę“. Mimo to służą Jakuci niechętnie i przy lada sposobności zakładają własne gospodarstwa. Założenie gospodarstwa, a szczególniej utrzymanie go i rozwój wymagają tyle ofiar, wysiłków i cierpień, iż wszelkie wyrzekania przelotnych podróżników na lenistwo, lekkomyślność, niedbalstwo jakutów, wydają mi się krzyczącą niesprawiedliwością. Nawet właściciele kilku krów, skoro wypada ich mniej niż 1½ sztuki na duszę, nie dojadają prawie cale życie. W latach głodu sami dochodzą do omdlenia, a wstrzymują się zabijać bydło, aby nie upaść, nie utracić niezależności. Głody niezawsze są wynikiem braku siana, czasem krowy, będące na ocieleniu, w całej okolicy jednocześnie przestają się doić. Przypływ pokarmu ustaje, a zwykle dzieje się to w miesiące wiosenne, kiedy spiżarnie wypróżnione są zupełnie, a wielkie zimna nie pozwalają szukać pożywienia w lasach. Wtedy biedni żyją wyłącznie z ofiar bogatych sąsiadów, wtedy przedmiotem ogólnych rozmów bywa zwykle obliczanie, kiedy i u którego z gospodarzy ocieli się krowa i będzie można go odwiedzić i posilić się trochę. Ale i w pomyślne lata na przednówku znaczna część Jakutów przymiera z głodu. Aby wykazać jak nikłą jest granica, dzieląca dobrobyt jakucki od nędzy przytoczę rachunki wydatków domowych zamożnej rodziny. Na północy w ułusach Wierchojańskich, rodzina, składająca się z pięciu dusz musi posiadać 20 sztuk bydła. Taka rodzina ma zwykle na utrzymaniu jednego „kumułana“ lub „itymni“, nędzarza żywionego przez gminę. Siana potrzebuje ona 6 stogów (10-cio „bułasnych“, wszystkiego 1,800 do 2,000 pud.); 5 stogów dla bydła rogatego i jeden dla konia swego i koni przyjezdnych. O własnych siłach rodzina jest w stanie zebrać 4 stogi (1200 do 1800 pud.) musi więc nająć kosiarza, albo przytulić biednego krewnego. „Ostatni — twierdzą jakuci — zawsze drożej kosztuje“. Kosiarz w lecie spożywa nabiału od dwóch krów. Jeżeli rodzina ma jednego dorosłego mężczyznę, to siedm osób dorosłych (licząc, „kumułana“ i kosiarza) potrzebuje nabiału conajmniej od 9 krów; gdy dzieci są małe — dosyć 8, ale za to potrzeba najmować robotnicę do zgrabienia siana, a więc dodać krowę dziewiątą. Z 20 sztuk 10 odliczyć wypada na podrastające jałówki, łończaki, małe cielęta, buhaja, konia lub wołu; zostanie 10 krów dojnych. Można więc zbierać na zapas mleko od jednej krowy w ciągu całego lata i od dwóch krów, przezaczo-
Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/235
Ta strona została przepisana.
230
PODZIAŁ BOGACTW, WARUNKI PRACY I NAJMU.