Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/278

Ta strona została przepisana.
TERYTORYA RODOWE.
273

ze 100 dusz (Kundinaki, Baturus. uł.) i są z 1,700 dusz (1-szy Nacharski, Wsch. Kangałas: ułusu), ale większość, więcej niż 60% waha się około 1000 dusz. Można przyjąć za prawidło, że im więcej rodów w naslegu tem rody są drobniejsze, gdyż wielkość naslegów jest bardziej równomierną niż rodów.
Na ogromną rozmaitość wielkości i ugrupowań jednostek rodowych wpływało oddziaływanie trzech czynników, które uczestniczyły w budowie obecnych ułusów i naslegów; po pierwsze: tradycye starodawnego rodowego ustroju, po drugie — ziemia, po trzecie — rozporządzenia administracyjne i względy fiskalne. Często tworzył się nowy nasleg z paru niedużych rodów, dlatego, że drogi były ciężkie, że poborcy podatkowi musieli daleko jeździć, że do rodowego sądu było daleko... Zazwyczaj rody, chcące uzyskać prawa jednostek administracyjnych te właśnie podają przyczyny... Jednocześnie trafiają się rody, rozdzielone odległością paruset wiorst (np. „Kangałas Krótki“ w Kołymskim ułusie, lub Kuriński w Wierchojańskim), które mają dwa odrębne ekonomiczne, daleko od siebie leżące, tereny, a mimo to osobnych naslegów utworzyć nie chcą, gdyż poczucie związku rodowego jest zbyt jeszcze w obu połowach silne i świeże.
Terytoryalne pojęcia były do chwili zawojowania zupełnie niewyrobione u jakutów; o granicach i własności ziemskiej nie mieli wyobrażenia. Utrzymało się to jeszcze do pewnego stopnia po dziś dzień tam, gdzie ziemi dużo. Prawo własności na ziemię, łąki, pastwiska nieużytkowane, leżące odłogiem, pozostało tam dla ludności rzeczą niezrozumiałą. O właścicielach lasu (o których im wspominałem) mówili mi Kołymscy jakuci, że to są: „zupełnie głupi ludzie, kiedy proszą o las i chcą płacić za niego! Niby go niema dosyć za darmo“... (Koł. uł., 1883 r.), W Ustjańsku nie mogli mi wskazać granic ułusu. — O granice pytasz? kto je wie. My myślimy, że ziemia nasza tam, gdzie mieszkają nasi ludzie“ (Ust. uł., 1882 r.). Na południu jednak w wielu ułusach i naslegach granice są już ściśle oznaczone, postawiono na nich słupy graniczne, wykopano doły i zrobiono na drzewach nacięcia. Są to jednak nowości.
W przeszłości „dżony“ sprzymierzone nieraz koczowały razem. Podania zachowały wspomnienia o tem, że Kangałascy jakuci koczowali w głębi Namskiego ułusu, że przenikali nawet nad Ałdan, a Męgeńscy jakuci włóczyli się w ułusie Borogońskim. Tigin chodził wszędzie. Zapewne, że i wówczas już każdy ród i związek rodowy miał swe ulubione z dawien dawna odwiedzane uroczyska oraz łąki; ale prócz tego było wszędzie dosyć ziem pustych, które zaludniały się tylko w wypadkach wyjątkowych, w latach szczególnego nieurodzaju lub zaburzeń i wojen. Oddzielne rody albo rodziny chroniły się w takie pustkowia, wycinały w tajgach szlaki drogowe, trzebiły zarośla, wydeptywały ścieżyny, stawiały na pastwiskach żerdziane szkielety dla uras, słowem urabiały nowe koczowiska, nowe „surty“. Porzucone chwilowo „surty“ tymczasem dziczały, a w kilka lat