Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/285

Ta strona została przepisana.
280
RÓD JAKUCKI.

pierwszy oracz. Pola orne, za zgodą rodu lub naslegu, mogą dziedziczyć dzieci, a nawet dalsi spadkobiercy. Ale to ma miejsce tylko tam, gdzie ziemi dużo. W okolicach rolniczych lub zaludnionych rody pilnie czuwają, aby ziemia nie została przywłaszczoną przez oddzielne rodziny. Są miejscowości w naslegu Bötüń, gdzie podzielono całą ziemię i lasy zdatne do karczunku i wolne pustoszę nietylko między rody ale nawet między oddzielnych gospodarzy. Każdy dostał tam odpowiednio do swej klasy i „küre“ część lasu, wygonu i nieużytków. Ziemia jednak może być w każdej chwili odebraną lub w działka zmniejszoną (Nam. uł., 1891 r.). W innych okolicach, za wyjątkiem może ułusów Olokmińskich, każdy ma prawo w obrębie swego naslegu wszędzie paść bydło i budować domy, tylko sianożęci, nawet niezajętych, niewolno użytkować bez pozwolenia rodu, do którego należy uroczysko.
Osady jakuckie przedstawiają zwykle nieliczne, osobno stojące kolonie po 4—5 jurt, z 20—30 mieszkańcami w jednem uroczysku. Pojedynczo rozrzucone jurty nie odpowiadają towarzyskiemu usposobieniu jakutów. Tylko zimowe sadyby stoją zwykle pośrodku sianożęci, ale i te sąsiedzi starają się budować w pobliżu. Wsi nigdzie one nie tworzą. Nawet w podmiejskich okolicach, w dolinie Leny, bardzo gęsto zaludnionej, gdzie jak mówią jakuci „wszędzie, dokąd zwrócisz się twarzą, spostrzeżesz dym ludzki“ — niema wsi, sadyby stoją oddzielnie, rozrzucone „gdzie bliżej woda, gdzie ulubione miejsca, gdze żyli ojcowie“ (Zach. Kangałas. uł. 1892 r.). Jedynie letnie mieszkania (saiłyk) przedstawiają znaczniejsze skupienia domów. Spisałem kilka takich „saiłyk“ i przekonałem się, że w każdem jakiś ród dominuje, że są to skupienia rodowe może echa byłych „surtów“. „Saiłyk“[1] ma zwykle jeden wspólny, ogrodzony płotem wygon (bütej), do którego zamykają bydło podręczne, dojne krowy, cielęta, konie i woły robocze. Płotów, ogrodzeń samowolnie wznosić nie wolno „Im więcej w okolicy płotów tera bydło chudsze“ mówi przysłowie jakuckie. Ale pola zasiane muszą być z konieczności ogrodzone. Ztąd płynie antagonizm rolników i pasterzy. — „Bydło chodzi po roli... Trafiając wszędzie na płoty — głupieje, nie wie gdzie się podziać i zamiast jeść błądzi bezmyślne... Dojne krowy zmuszone codzień trzy razy przychodzić do domów, mało mają czasu na jedzenie. Wkoło domu zwykle wszystko wyszczypane do cna...“ (Nam. uł., 1890 r.). Sianożęci zwykle są oddzielone od letnich pastwisk długimi, na milę nieraz płotami, które rody i naslegi wspólnie budują i naprawiają, W płotach tych są Wrota, które w całej okolicy jednocześnie bywają zamykane w lecie i jednocześnie otwierane w jesieni.

Tak przedstawia się w ogólnych zarysach spółczesne jakuckie ziemiowładztwo. W podstawach jego leży rodowe poczucie równości: każdy człowiek ma prawo do ziemi; następnie pojęcie, iż „każde bydle jeść musi“,

  1. „Sai„—lato.