rodzinnego. W razie przeciwnym „piłują“ nieznośnie rodziców, nie chcą spełniać wskazanej przez nich roboty lub spełniają ją do tego stopnia niedbale, niechętnie, nie w porę, że starym ręce opadają w tej nieustannej utajonej walce. Rezultaty jej są nadomiar do przewidzenia. Skoro jakut zauważy w synu takie cechy, spieszy się go oddzielić. Niezawsze na to pozwalają warunki gospodarcze, lecz wtedy władza rzeczywista zawsze prawie przechodzi do syna. Rodzice czas jakiś zachowują pozorne zwierzchnictwo, lepsze dzieci zostawiają im tę pociechę do końca życia — ale nic się już nie dzieje w rodzinie bez wiedzy i pozwolenia istotnego władcy syna-robotnika. Uwaga otaczających na niego jest skierowana. Z istot nie mających żadnych praw, dręczonych niekiedy, stają się oni z kolei panami. „Niech płacze, niech głoduje... Płakałem nieraz i ja i strawy mi nieraz żałowała. Biła za byle co!... Niech płacze!“ odpowiadał obojętnie syn, na wyrzuty za złe z matką obejścia (Nam. uł., 1891 r.). „Oni nie piastowali mnie, swego dziecka, jak niańczą dzieci ludzie dzietni; oni nie uszanowali mię, jak ojciec i matka szanują urodzone przez nich pacholęta... Ani razu nie nakarmili mię ze swego gorącego garnczka, ani razu nie ukołysali do snu za ciepłą pazuchą, ani razu nie ozwali się do mnie z pieszczotliwem słowem. Zostanę więc lepiej człowiekiem niepoczętym przez ojca, nie zrodzouym przez matkę, stanę się wydziedziczonym z dostatków rodzicielskich“... mówi bohater ołąho „Könczö-Bögö“. Jego syna, który wykazuje więcej dzielności i mocy od ojca, ten ostatni próbuje własnoręcznie zastrzelić a następnie poddaje rozmaitym niebezpiecznym próbom i posyła na zatracenie.
W rodzinie zrównoważonej, gdzie stosunki ułożyły się, władza głowy, ktokolwiek nią będzie, jest nad majątkiem i pracą członków nieograniczona. Taka rodzina przedstawia doprawdy obraz niewoli. Szczególniej położenie kobiet, których nikt i nic nie broni, jest niezmiernie ciężkie. „Dlaczego znosicie? dlaczego pozwalacie mu, słuchacie go?! Zwróćcie się do księcia, do zgromadzenia rodowego“ radziłem żonie, która skarżyła się na marnotrawstwo, rozpustę, pijaństwo męża. niszczącego gospodarstwo i zabierającego jej i synowi, wyrostkowi, wszystkie przez nich zarobione pieniądze. „Do księcia? Tyle razy chodziłam daremnie... Książę wysłucha, ale nic nie powie... Mąż potem tylko gorzej dokucza, bije i robi na złość“ — odpowiedziała mi niechętnie kobieta (Nam. uł., 1891 r). Zwykle kobiety nawet się nie skarżą. „Taki nasz los, zmienić go niepodobna... zrobić nic nie można.
Mężczyzna pan i poddać mu się trzeba... On wszystko znajduje, jego „przemysłem“ żyjemy... On pracuje po za domem, a my w domu“ (Kołym. uł., 1833 r.). „Sen przemysł“ pana domu i praca zewnętrzna wyraża się głównie (prócz sianożęcia) udziałem w sprawach rodowych i ciągłych wywyprawach do „sąsiadów“. W rezultacie mężczyzna istotnie więcej wie, umie łatwiej zoryentować się, co i jak kupić lub sprzedać, nabywa poloru i śmiałości. Świadomie czy odruchowo, ale głowa rodziny zazdrośnie prze-
Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/304
Ta strona została przepisana.
299
GŁOWA RODZINY. MĘŻCZYZNI I KOBIETY.