Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/317

Ta strona została przepisana.
312
DZIECI.

rodziców. W wieku od 5 do 10 lat dzieci jakuckie najmniej różnią się od europejskich, tylko są jakieś senne, ciche i posłuszne. W rodzinie, gdzie ich jest kilkoro, ledwie słyszeć się daje ich obecność, chowają się po kątach lub zasiadłszy w kółko cos majstrują, rozmawiają, kłócą się, opowiadają bajki, zawsze półgłosem, bez krzyku, bez głośnych śpiewów. Wystarcza groźne napomnienie kogoś ze starszych, aby ostatecznie umilkły i rozproszyły się po kątach. Ożywiają się tylko gdy pozostają same, oraz w lesie, w polu, w gajach sosnowych, które szczególniej lubią:
— Tam gładko, czysto... Tam są szyszki... (Nam. uł,, 1888 r.).
Lubimy chodzić na łąki, gdzie kwiaty i murawa, gdzie jest woda i można się kąpać“... mówili mi chłopcy... (Nam, uł., 1889 r.).
Tam dzieci istotnie, według malowniczego wyrażenia jakutów, „zbierają się tabunami“, dokazują, obmyślają psoty i figle, urządzają polowania, igrzyska, bijatyki, wesela, wesołe uczty z jagód, rybek, korzonków, z ukradzionego w domu jedzenia. Tańczą, odprawiają czary, łapią rybę, upędzają się za ptaszkami i małemi zwierzątkami, z hałasem ścigają ulubionego przez się „burunduka“. We wszystkiem naśladują starszych. Dużych, skombinowanych gier nie znają mali jakuci. Nie znają piłki, klipy, świnki, kręgu i innych powszechnych zabaw. Widziałem tylko jedną dziecięcą grę jakucką, istotnie ładną i samobytną: zabawę „w sokoła i kaczki“. W tym celu na równej polance kładą równolegle dwa drągi w odległości 2—2½ sążni. Mają one wyobrażać „brzegi“; po obu stronach brzegów — „woda“, między nimi — „droga“. Pośrodku jednego z brzegów staje „sokół“, wybrany przez los za pomocą znanego obrachunku na dziwaczne wyrazy, coś w rodzaju „ento—jento—swento—nos“ którego nie zdążyłem zapisać, pozostałe dzieci jako „kaczki“ przelatują po drodze; kogo „sokół“ złapie uważany jest za „nieżywego“ i wychodzi z koła, kto przeskoczył przez kij „brzegów“ do „wody“ też „umiera“. Pościg za „kaczką“ może zwabić sokoła daleko w pole; wtedy to właśnie zaczyna być wesoło, część wystraszona lata po łące z piskiem, a reszta używa sobie ile chce, latając tam i z powrotem po „drodze“. W zabawach dzieci jakuckich znalazłem dużo cech przeszłości.

Od nich usłyszałem śpiew starożytny „gardłem“ (chabarganan), który według podań był niegdyś powszechny. Poznałem „wróżbę z ogniem“ z zapalonem łuczywem, „słomiane nóżki“ oraz inne używane i dziś czasami przez szamanów. W dziecinnych „prędkich słowach“ (czabargatył“)[1] zachowały się urywki starożytnych zaklęć i umarłych narzeczy.

  1. Przytaczam jeden z tych dziwacznych utworów, zapisany przezemnie w Namskim
    Czuo-czuo Czołbon Sama-sama jutrzenka
    Czagyrgany kärgan Ćwierkająca rodzina
    Kyty-kyty-kytałyk Brzeg-brzeg bocian
    Kydaman dżjarik (dżjarü) Rozśpiewany kulik
    Ary darchan Wyspy cześć
    Ajdana dölöhön Szumny głóg
    Chara ynak Czarna krowa
    Changhały kunkułu Juczny?
    Jehan-tiechau ??
    Ätächa-bätächa ??
    Ächäbyj-bäräbyj Zniedźwiedziejemy, zwilczejemy
    Lük—doroguj ??