— „Usłyszy on, że jest u sąsiadów. Zaraz rzuca robotę, biegnie, aby tylko zobaczyć, aby głos usłyszeć .. Pół dnia spędzić gotów na patrzeniu i słuchaniu... Tymczasem robota czeka... I co mu z tego? Jakie z patrzenia zyski?.. Czy nie szaleństwo?
— Rozumie się, zdarza się i tak, ale...
— Poczekaj, nie skończyłem. Mało mu; czeka, aż wyjdzie, pobiegnie naprzód, schowa się w lesie u drogi, będzie wyglądał czy nie przejdzie tędy, czy nie odezwie się, czy nie pozwoli pójść razem...
— Prawda, są i tacy, co w krzakach czekają, komary pasą, ale...
— A kobieta tymczasem zauważy, że chłopiec u drogi się chowa i zgadując, że on albo żarty sobie stroi, albo złe zamierzył, weźmie i obejdzie w około niepostrzeżenie. Chłop czeka i czeka, komary go jedzą... A kobieta ominie go i wyśmieje... Co czy nie zdarza się?
— Tego ja nie wiem, może ty wiesz?
— O tak, ja wiem! Poczekaj, przyjdzie czas, poznasz i ty.“ (Nam. uł., 1891).
Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/353
Ta strona została przepisana.
348
MAŁŻEŃSTWO I MIŁOŚĆ.