Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/360

Ta strona została przepisana.
353
PIEŚNI


\relative c' {
\set Staff.midiInstrument = #"whistle"
\key c \major
\time 2/4
\slashedGrace a'8 c, 8 e8 e8 e8 | \slashedGrace a8 a, 8 e'8 e8 c8( | c1)}
\addlyrics { \set stanza = "8. "
Ar -- ga u -- o -- ła -- ył -- ła}
1. Ubiegły dzień zmalał, 5. Przeżyty dzień padł.
2. Wschodzący dzień minął, 6. Ma matka zostaje, ja idę,
3. Lecący dzień umknął, 7. Mój ojciec pozostał, odchodzę,
4. Następny dzień przeszedł, 8. Zabiera mię chłopiec z zachodu.

Jakuci śpiewają zazwyczaj siedząc; wstają tylko w chwilach szczególnego podniecenia i dopełniają śpiew rytmicznemi poruszeniami rąk i tułowia. Chóralny śpiew słyszałem tylko parę razy. Rzecz odbywała się w głębokiej ciemności. Szaman, który pośrodku jurty śpiewał i bębnił, nagle umilkł, a po krótkiej przerwie, dało się słyszeć uderzenie krzesiwa o krzemień, snop czerwonych iskier oświecił grzbiet, głowę i bęben nizko nad ziemią schylonego szamana, a jednocześnie w głębi zabrzmiał chór męzkich głosów. Potem ucichł: — szaman znów grał i śpiewał, znowu następiła przerwa, trzask krzemienia, snop iskier i z przeciwległego kąta jurty popłynął melodyjny chór głosów kobiecych. Drugi raz słyszałem śpiew chóralny w czasie korowodu. Śpiewają jakuci zawsze unisono. Nad śpiewy chóralne przekładają jakuci jednak śpiew dramatyzowany. W tym celu kilku śpiewaków, znających dobrze tę samą rapsodyę, umawia się między sobą, każdy obiera odpowiednią swemu głosowi partycyę: jeden bohatera, drugi — jego przeciwnika, inny — żony lub kochanki, konia, ducha; jeden wreszcie opisuje miejscowość, krajobrazy i przebieg akcyi; schodzą się do obszernej jurty jakiego bogacza i śpiewają na przemian, jak wypadnie z toku, często noc całą. Niegdyś tak śpiewano słynne „ołąho“, zawierające po kilkadziesiąt tysięcy wierszy. Obecnie wychodzi to z użycia; coraz trudniej znaleźć odpowiednich śpiewaków, coraz rzadsi są zwolennicy śpiewu dość zamożni, aby karmić podczas długiej nocy i chór i słuchaczów, jak każe zwyczaj. Ta trocha pokarmu i sława — oto jedyne wynagrodzenie śpiewaka jakuckiego! Słyszałem wszakże i o płatnych artystach. Powiadano mi w Namskim ułusie, że bogaty jakut „Kniachija“ najął śpiewaka Artamona, aby mu śpiewał, gdzie go tylko spotka — w polu, w lesie, czy u sąsiadów — żeby rzucał na żądanie „Kniachii“ robotę, jadło, wstawał ze snu i śpiewał... Za to Artamon miał dostać kobyłę. Artamon pochodził z Namskiego ułusu, z rodu „Chamałga“. Głos jego posiadał dźwięczność (dorgonnoch), śpiew — duszę (iczillach). Kobiety mdlały, słuchając go, niektóre dostawały obłędu (mänrär), mężczyźni tak słabli, że jak małe dzieci