1. Ubiegły dzień zmalał, | 5. Przeżyty dzień padł. |
2. Wschodzący dzień minął, | 6. Ma matka zostaje, ja idę, |
3. Lecący dzień umknął, | 7. Mój ojciec pozostał, odchodzę, |
4. Następny dzień przeszedł, | 8. Zabiera mię chłopiec z zachodu. |
Jakuci śpiewają zazwyczaj siedząc; wstają tylko w chwilach szczególnego podniecenia i dopełniają śpiew rytmicznemi poruszeniami rąk i tułowia. Chóralny śpiew słyszałem tylko parę razy. Rzecz odbywała się w głębokiej ciemności. Szaman, który pośrodku jurty śpiewał i bębnił, nagle umilkł, a po krótkiej przerwie, dało się słyszeć uderzenie krzesiwa o krzemień, snop czerwonych iskier oświecił grzbiet, głowę i bęben nizko nad ziemią schylonego szamana, a jednocześnie w głębi zabrzmiał chór męzkich głosów. Potem ucichł: — szaman znów grał i śpiewał, znowu następiła przerwa, trzask krzemienia, snop iskier i z przeciwległego kąta jurty popłynął melodyjny chór głosów kobiecych. Drugi raz słyszałem śpiew chóralny w czasie korowodu. Śpiewają jakuci zawsze unisono. Nad śpiewy chóralne przekładają jakuci jednak śpiew dramatyzowany. W tym celu kilku śpiewaków, znających dobrze tę samą rapsodyę, umawia się między sobą, każdy obiera odpowiednią swemu głosowi partycyę: jeden bohatera, drugi — jego przeciwnika, inny — żony lub kochanki, konia, ducha; jeden wreszcie opisuje miejscowość, krajobrazy i przebieg akcyi; schodzą się do obszernej jurty jakiego bogacza i śpiewają na przemian, jak wypadnie z toku, często noc całą. Niegdyś tak śpiewano słynne „ołąho“, zawierające po kilkadziesiąt tysięcy wierszy. Obecnie wychodzi to z użycia; coraz trudniej znaleźć odpowiednich śpiewaków, coraz rzadsi są zwolennicy śpiewu dość zamożni, aby karmić podczas długiej nocy i chór i słuchaczów, jak każe zwyczaj. Ta trocha pokarmu i sława — oto jedyne wynagrodzenie śpiewaka jakuckiego! Słyszałem wszakże i o płatnych artystach. Powiadano mi w Namskim ułusie, że bogaty jakut „Kniachija“ najął śpiewaka Artamona, aby mu śpiewał, gdzie go tylko spotka — w polu, w lesie, czy u sąsiadów — żeby rzucał na żądanie „Kniachii“ robotę, jadło, wstawał ze snu i śpiewał... Za to Artamon miał dostać kobyłę. Artamon pochodził z Namskiego ułusu, z rodu „Chamałga“. Głos jego posiadał dźwięczność (dorgonnoch), śpiew — duszę (iczillach). Kobiety mdlały, słuchając go, niektóre dostawały obłędu (mänrär), mężczyźni tak słabli, że jak małe dzieci