tnych sposobach grzebania, pokrewnych z obyczajami stepowców środkowej Azyi, którzy do niedawna porzucali swych nieboszczyków poprostu wśród stepów. „Myśmy niedawno zaczęli grzebać umarłych w ziemi“ mówili mi Namscy Jakuci. Przedtem robiliśmy mały domek nad bilirikiem, albo zasłonę z kory brzozowej, kładliśmy tam trupa, ubranego w najpiękniejsze suknie i uciekaliśmy z jurty. Ciało gniło lub zostawało pożarte przez dzikie zwierzęta (w 1889 r.). Szczątki tego zwyczaju zachowały się jeszcze miejscami. W Kołymskim ułusie, zamożniejsi jakuci na długi czas a czasem na zawsze wyprowadzają się z domu, gdzie umarł człowiek. W Bajagantajskim uł. opowiadali mi krajowcy, że „tylko niedawno przestaliśmy się bać nieboszczyków; przedtem nikt za nic nie odważał się nocować rać zem z trupem i cały czas, gdy ten leżał w domu, wszyscy chodzili nocow a do sąsiadów lub spali na dworze, nawet w zimie“ (1884 r.). Pewien kupiec opowiadał mi, że zbłądził w drodze i trafił do porzuconej jurty. Zziębnięty ucieszył się bardzo, że będzie mógł przenocować, lecz uciekł pospiesznie, gdyż w jurcie znalazł ciało zmarłej jakutki, ubranej w futra bogate (Kołym. uł., 1882)[1]. Jeszcze bardziej starożytnym był, zdaje się, zwyczaj zabijania starców; zwyczaj ten zachował się u czukczów do czasów ostatnich. „Dawno, bardzo dawno, przed przybyciam rosyan, gdy jakuci nie znali jeszcze Boga, był zwyczaj, że gdy ojciec lub matka starzeli się bardzo albo krewny chorował bez nadziei, to prosił najmilsze sercu osoby jak: syna, brata, wnuka i t. d., aby go zabił. Zwoływano sąsiadów, zabijano bydło, dużo tłustego bydła i ucztowano w ciągu trzech dni. Ten co miał umrzeć na pierwszem siedział miejscu, najlepsze dostawał kąski i ubrany był w najlepsze suknie. Trzeciego dnia krewny wyprowadzał go do lasu nad brzeg zawsze przygotowanego dołu, spychał i zakopywał żywcem wraz z bronią, sprzętami, pokarmem, końmi i bydłem. Niekiedy razem ze starym zakopywano żonę i niewolników. Niekiedy nie zakopywano ich lecz zostawiano, by sami umarli, a konie i woły uwiązane u słupów (sërgë) zdychały z głodu (Ałdan. Bajagan. uł., 1886 r.). Nad Ałdanem słyszałem opowiadanie, że kozacy znaleźli niegdyś w tej okolicy, w dole, starą w bogate futra ubraną jakutkę, wyratowali ją, ochrzcili i długo jeszcze potem żyła (Ałdan., 1886 r.). Według innych podań duszono starców w czasie uczty, dawszy im do zjedzenia długi pas żylastego mięsa (Zach. Kangał. uł., 1890 r.). Gdy syn pozwalał rodzicom umrzeć własną śmiercią. poczytywali mu to za ujmę, iż „złym duchom pozwolił zjeść rodziców“ (Nam. uł., 1888 r.)[2]. Przypuszczać należy, że rozmaite sposoby grzebania były
- ↑ Zdaje się, iż jakuci budowali umyślnie dla swych nieboszczyków nieduże domki lub do dachów podobne „chałtamy“, jakie w wielkiej ilości znalazł jeszcze Maak w Wilujskich ułusach. Dokoła szałasów cięto stoły, rzeźbione słupy (sagę) wykopane z przed domu umarłego.
- ↑ Gmelin opowiada, że „jakuci mieli cześć wielką dla pięknych drzew i skoro które pozostało im przy życiu, kazali grzebać się pod niemi. Przedtem jakuci kładli ciała nieboszczyków na gałęziach wysoko, wreszcie zostawiali w jurtach, gdzie ci umarli, a sami uciekali. Znakomici jakuci kazali spalać na osobnym stosie ulubione sługi nieboszczyka, żeby miał im kto usługiwać na tamtym świecie. Od czasu jak dostali się jakuci pod panowanie Rosyi, był jeden tylko wypadek podobnego naruszenia prawa (Reise, B. II, p, 477). O paleniu na stosie nie słyszałem. Czukczy zabijają starców pchnięciem dzidy, jest to obowiązek najbardziej kochanego dziecka. Zabójca nie widzi ofiary, która siedzi schowana w namiocie i własnoręcznie kieruje w swe serce ostrze żelaza.