z jakim zwierzęta stadne stają w obronie napadniętego towarzysza, z wolna potężniały we wzrastających ludzkich gromadach i nabierały trwałości i siły rozkazów bezwzględnych. Były to jedyne naówczas prawa moralne oparte na realnych potrzebach. W walce o byt przetrwały te tylko plemiona, które wykształciły je w dostatecznej mierze. Pojęcie życia w zastosowaniu do ludzi, przekształciło się w pojęcie nieśmiertelności duszy. Często cień osobnika, którego śmierć pomścić trzeba było, szedł za plemieniem w ciągu długiego szeregu lat jak krwawa zmora. Często zabójstwo lub występek popełniony przez jednego ścigał ród straszną zemstą silnego przeciwnika, aż do 9-go pokolenia, t. j. do wyginięcia rodu. Człowiek umierał cieleśnie, lecz żył dla współrodowców jako widmo w następstwach swych czynów. Być może, iż w czasach owych rzadko kto umierał śmiercią zwykłą, że ginął najczęściej od zwierząt, na które polował, lub z ręki innych łowców. Dość, że powstało jednocześnie pojęcie, iż każda śmierć, oprócz zadanej ręką ukochaną, jest następstwem zamachu na prawa rodowe i wymaga zemsty, lub jest rezultatem zemsty. Pojęcie to przechowało się wśród jakutów do dni ostatnich. Ród Byrdżyki został przez Kangałaskich jakutów wycięty 100 lat temu za to, że szaman z rodu Byrdżyki, obrażony przez zięcia swego Kangałasa miał rzucić na jego ród niewidzialne „ostrze żelazne, które uderzały młodzieńców między łopatki“ (Nam. uł., 1891). Przykładów tego poglądu mógłbym wiele przytoczyć.
Rzecz godna uwagi, iż jakuci nie mają pojęcia o grzechu, jako naruszeniu przykazania bożego. Ich „ai“, starożytne „arach“, nie ma w sobie nic mistycznego. Dotychczas jest to proste naruszenie zwyczajów rodowych. Pokutą, skruchą, poprawą wewnętrzną nie można ich zmazać, lecz można okupić datkiem, wynagrodzić ofiarą z bydlęcia, jedzenia lub futer. Wypadki niezwykłe, skutki widome przekroczenia takiego „arach“ lub klęski powszechne, o których wieść oblatywała wszystkie koczowiska usposabiała do zjawisk podobnych, jakoto: chorób zaraźliwych, newrozy, postępków okrutnych, wojen, wędrówek zbiorowych, wywoływała w przygotowanych środowiskach, ich nagłe skrystalizowanie się wkoło nich świadomości rodowej. Zjawiska zwykle odbierały nazwę pierwszego wypadku, który uważany był za ich źródło... Ztąd przesądy kojarzące w przyczynowym związku rzeczy wypadkowe, ztąd imiona rozmaitych chorób i zdarzeń, związane z imionami rozmaitych wodzów i osób. Związek rzeczywisty między nimi znikł z czasem i został tylko dźwięk, pod który wyobraźnia podkładała coraz to odmienne pojęcia lub nadawała im coraz wyraźniejsze i bogatsze kształty, odpowiednio do zmienionych potrzeb życia.
Prastare duchy rozpadają się przedewszystkiem, na dwa potężne „biś’e: biś dziewięciu rodów duchów górnych (usangngni togus biś aga-usa) i biś ośmiu rodów duchów dolnych (allasangngy agys biś aga-usa). Jedni mieszkają wyżej, drudzy niżej, chociaż co do miejsca ich zamieszkania nietylko wśród zwykłych śmiertelników, ale nawet wśród szamanów, zdania są
Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/396
Ta strona została przepisana.
387
ODBICIE POJĘĆ RODOWYCH W WIERZENIACH.