mia drży i kołysze się, gdy on stąpa po niej i pęka serce śmiertelnika, który ośmielił się w twarz mu spojrzeć. Więc niema takich, co by go widzieli. A jednak on jeden z tych wszystkich potężnych mieszkańców schodzi na ten padół płaczu. Odgadują go po mglistym cieniu, jaki rzuca. Pokazywano mi w Wierchojańsku posępną, wysoką skałę, czarnym lasem, od podstaw do szczytu porosłą, — skałę o zarysach dziwnej potęgi, hardą, żałobną, samotną...
„To Ułu-tumuł“[1] mówili z trwogą przewodnicy. Czasem przechodzi przez lasy, w kształcie ogromnego, mgłą spowitego człowieka, czasem to niedźwiedź czarny, niezwykły byk, ogier lub łoś. Gdy na Aldanie na tłum myśliwych napadł czarny rozgniewany niedźwiedź, który już był pożarł kilku ludzi, wszyscy padli z okrzykiem: Ułu Tojon! Ułu Tojon! (Ałdan 188G r.). Takim jest ów pan, o którym śpiewają w zaklęciach: „Ty z krukiem ognistym! Porusz się i zjawi“[2]. Gdyby z całą siłą swego gniewu on stąpił na ziemię, ta z jękiem odeszłaby z pod stóp jego, poleciałaby w przepaść, rozsypałaby się w proch. Lecz on kocha ziemię i wszystko co na niej cierpi. Wszystkie nieszczęścia, wypadki, męczarnie, choroby i mory, powodzie, wszystkie ruchome żywioły, czyhające na życie, wszystko poddane mu — wstrzymuje swą władzą niewzruszoną, aby nie spadły na świat, nie zmyły z niego istot „zrodzonych w boleściach“, nie spaliły traw gibkich i wonnych, błyszczących się lasów... i małego nawet robaka, gdyż wszystko „co dyszy, co jest, co ma wnętrze (iczczi) jego jest dzieckiem i tworem“. „On stworzył szamana i nauczył go walczyć z nieszczęściem, on dał ludziom ogień“ (Nam. uł., 1889 r.). „On stworzył ptaki i zwierzęta leśne i same lasy“ (Ałdan 1884 r.). Składają mu najwyższe, krwawe ofiary, wieszają „koczaj i karach“, a ulubionemi zwierzętami jego są: byk albo ogier czarny z białą głową, lub gwiazdą na czole. On bynajmniej nie jest podwładnym Art A-Tojonowi i traktuje go jak sprzymierzeńca, jak wódz naczelny „biś-ia“, równego mu wodza. W Kołymsku zapisałem piękną o ich stosunkach legendę.
— „Dowiedział się Ułu-Tojon, że ma Ai-Tojon cudnej urody słońce — córkę (küntys) schowaną za trzema żelaznemi ścianami i posłał dziada swego Sesena w swaty.
— „Przynoszę Ci — zwrócił się Sesen do Ai-Tojona — od Ułu-Tojona pozdrowienie.
— Nie odmówię prośbie jego! Mów! odpowiedział Ai-Tojon.
— Oddaj mu córkę swą Słońce-Dziewicę za żonę.
Ai-Tojon zamyślił się.
— Zgoda, ale jaki da mi wykup?“