winowajcę nieszczęścia. Pomagają mu jego opiekunowie, poprzednicy, duchy tegoż co on rodu i pochodzenia. Jak jasną trzeba mieć głowę, jaką myśl potężną, aby nie zbłądzić w labiryncie domysłów, szeregach duchów, oraz ich rodów, aby przekonać słuchaczy, doświadczonych w zwyczajach rodowych i zmusić ich, aby uwierzyli w wywody.
Szamanem nie można zostać; szamanem człowiek się rodzi, „z bożej łaski“. Aby innych zniewolić i porywać, trzeba samemu wierzyć i mieć zdolności do mistycznych uniesień. Gdy zbiorowe dusze rodu cierpiały w przeszłości od wspólnych udręczeń, niektóre jej cząstki cierpiały więcej i tę zdolność większego cierpienia oddawały potomstwu, nagromadzając w szeregu pokoleń ogromny skarb ofiarności i czułości, zdolności myślenia lotnie i przenikliwie. W ten sposób powstali poeci i szamani. Przyjaciel mój, szaman „Tüspüt“, co znaczy — „z nieba upadły“, gdy dobiegł lat 20 — tu, zaczął bardzo chorować, zaczął „widzieć oczami, słyszeć uszami“, to, czego inni nie widzą i nie słyszą. Dziewięć lat krył się z tem, zmagał, nie mówił nikomu, aby ludzie nie śmieli się zeń, wreszcie rozchorował się do tego stopnia, że życiu jego groziło niebezpieczeństwo. Wtedy zaciął szamanić: ulżyło mu, ale i dziś gdy długo nie szamani, czuje się niedobrze! Tüspüt ma lat 60 — czaruje więc od lat 30-tu. Jest to średniego wzrostu, suchy, zawiędły, żylasty starzec. Dziś jeszcze całą noc może bębnić, tańczyć i skakać, gdy trzeba. Tüspüt bywalec, pracował w kopalniach złota, bywał na północy i dochodził, aż nad brzeg morza. Twarz ma smagłą, rysy ruchliwe trochę tunguzkie. Źrenicę otacza tęczówka brudno szara, składająca się z dwóch koncentrycznych pierścieni. W czasie czarów oczy te rozszerzają się, nabierają dziwnego, niepewnego blasku, przykro uderzają, dręczą prawie wyrazem dzikiego obłędu. Był to już drugi, jakiego poznałem, szaman jakucki z takiemi niezwykłemi oczami. W ogóle w postaciach szamanów jest coś, co po kilku spotkaniach pozwala ich niechybnie w tłumie jakutów rozróżnić; pewna nerwowowość ruchów i większa zmienność rysów — sennych u większości krajowców. Na północy wszyscy oni dotychczas noszą długie włosy. Na południu muszą się ukrywać i włosy strzygą. Tüspüt upewniał mię, że sam nie lubi długich włosów, że rozmaite drobne „üör“ plączą mu się w czuprynę i sprawiają bóle głowy. Lecz dowiedziałem się, że długie włosy były słabością Tüspüta, tylko że... co rok go strzygli w „uprawie“, skazywali na karę i pokutę kościelną, po której wracał chudy i znękany, nie tyle postem, ile poczuciem, że obraził swych bogów opiekunów i sprzymierzeńców. „Ale rzucić nie mogę... — zwierzał mi się — przecież my nikomu nic złego nie robimy.“ (Nam. uł. 1886).
Stary, ślepy jakut opowiadał mi, że był przedtem szamanem, lecz przekonał się, że to „grzech“ więc przestał. Choć drugi potężny szaman zdjął zeń „znak“ (ämägät’) duchy jednak oślepiły go. (Nam. uł. 1887 r.). W Bajagantajskim ułusie, w miejscowości Utüchtüj, mieszkał za moich
Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/403
Ta strona została przepisana.
394
WIERZENIA.