Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/55

Ta strona została skorygowana.
50
GEOGRAFIA.

według starych podań osiedli jakuci, prawie niema komarów. Mniej ich również tam, gdzie skupia się więcej domostw, a tem samem dużo jest ogni i dymu. Widocznie działanie ich zabija lub osłabia owady. Komary odegrały niemałą rolę w rozwoju społecznych urządzeń i zwyczajów jakuckich, gdyż nie pozwoliły plemionom i rodom ich rozpełznąć się szeroko po pustyniach, rozluźnić węzłów rodowych.
— „Odejść na nowe miejsce!? Łatwo powiedzieć!... Z komarami rady tam sobie człowiek nie da... zagryzą bydło“... tłomaczyli mi jakuci, gdy wyrzucałem im, że kłócą się i procesują o kawałek ziemi, mając tyle jeszcze miejsc niezajętych.
Komary dręczą wszelkiego rodzaju zwierzęta. Bydło przestaje dawać mleko, tabuny koni przychodzą do jurt ratować się od owadów w dymach umyślnie rozpalonych ogni. Najbardziej cierpią reny, które nie mają się czem opędzać i nie znoszą dymu. Trzeba je zamykać w ogrodzeniach i zmuszać do stania w dymie. Podanie jakuckie mówi, że przez komary, dzikie stepowe konie stały się swojskimi, zmuszone „chronić się w dymie ludzkich ogni“. I obecnie za najlepszy środek do zwabienia w jedno miejsce koni w porze komarów służy palenie ogni. Ellej, praojciec jakutów, uważany jest za wynalazcę dymokurów dla bydła. Jak się zachowują wobec komarów leśne zwierzęta nie wiem, ale to wiem, że reny po szyję zanurzają się w wodę, a niedźwiedź napadnięty przez nie leci jak oszalały, ryczy, wywraca koziołki i bije się po pysku łapami aż do krwi. Wiadomo, że kąsają i piją krew tylko samki komarów. Od ukąszenia ich, ciało puchnie, a ludzie bardzo pokąsani dostają rodzaju gorączki, bólu głowy, nawet wymiotów[1]. Mrozy zabijają komary. Upał je osłabia. Żywiołem ich jest powietrze wilgotne i ciepłe. Przed wiatrem, który tłucze je i zabija, chowają się nizko przy ziemi w trawach, a odważniejsze lecą za swą ofiarą, chroniąc się za jej ciałem. Na południowych płaskowzgórzach we dnie mniej komarów, gdyż skrzydełka im schną na słonecznym skwarze, lecz na północnych płaskowyżynach oraz w okolicach błotnistych tną one w dzień i w nocy. Jest to zaiste plaga egipska tych miejscowości.
Prócz tego dokucza tu bydłu wiele złośliwych much i bąków, szczególniej w upały. Konie nieraz od ich napaści szaleją, rozbijają wozy, narzędzia rolnicze; bydło rogate gzi się, wskakuje do izb przez drzwi otwarty, wbiega na płaskie dachy budynków.

Z bydlęcych pasożytów, których tu moc wszelkiego rodzaju, do poważnych nieprzyjaciół pasterstwa zaliczyć trzeba gzy (hypoderma bovis, oestrus tarandi, gastrus equi). Wszystkie składają jajka w sierści rozmaitego bydła. Wylęgłe liszki dwóch pierwszych przebijają skórę bydląt rogatych, krów lub renów i umieszczają się pod nią, gdzie żyją przez całą zimę i wiosnę 9 do 10 miesięcy, karmiąc się krwią ofiar. Widzia-

  1. Sam po takim skąsaniu miałem dreszcze i przewlekły ból głowy.