Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/112

Ta strona została skorygowana.

ośmielał zbliżać się do Króla. Teraz, schowawszy się za portjerą, żałośnie stamtąd wyglądał.
— Chodź, stary!.. — rozśmiał się życzliwie Król. — Co powiesz?!
— Niech Miłościwy Pan wszystkich, ale to wszystkich powoła na wojnę!
— Już to zrobiłem!
— To nie tak!.. Wszystkich — wszyściutkich! Nawet ciurów, nawet dworskich kuchcików!.. I obiecać każdemu, co się na wojnie odznaczy, rycerski pas i złote ostrogi!
— Ha, już to było, ale można i po raz drugi spróbować!.. — odparł Król po chwili namysłu. — Wołać heroldów i kanclerza!
Niedługo potym pojawili się za murami przed wylotem otwartej bramy heroldowie w pióropuszach, w barwnych jedwabiach, pojechali na rozdroża państwa otrąbiać, że Król pozwala wszystkim ciągnąć na wojnę, kto miecz zdolen udźwignąć, i obiecuje walecznym rycerski pas i złote ostrogi... Na wezwanie pociągnął tłumnie lud prosty, ten najuboższy, służebny, niewolniczy... Byli tam parobcy, gospodarscy komornicy, wioskowe podpaski, owczarki, świniarki. Nawet służba dworska wyległa: kucharz ze szpikulcem, kuchciki z rożnami, zamiatacze z miotłami, łaziebnicy ze szczotkami, kominiarze z wiechciami, krawcy z igłami i szewcy z szydłami...
Wszystkim odbierano ich narzędzia i uzbrajano w oręż godny.
Ale Król patrzał jakoś smutno na ich pokrzywione w pracy nadmiernej członki, na pogarbione plecy, kręcił głową i wzdychał.
— Och, nic z tego nie będzie, nic!.. A ten czego tu chce jeszcze? — ofuknął ogrodniczka, który też stanął nieśmiało u schodów pałacowego przedsionka.
— To ogrodniczek, ojcze! Pozwól mu, niech i on idzie! — zawołała królewna, która, zdaleka spostrzegszy przyjaciela, przybiegła mu z pomocą.
— Ogrodniczek?.. Cóż to za ogrodniczek?..
— To ten, co to pobił żołnierzy krzywym sękiem. Każ go rozkuć, a zobaczysz, jaki on zręczny.