Pośrodku podworca stał na koniu rycerz w czarnej zbroi z złotą gwiazdą nad czołem. Na twarzy miał spuszczoną straszliwą przyłbicę w kształcie paszczy wilczej, goły miecz żelazny w ręku i szarą skórę wilczą, zarzuconą przez plecy, a spiętą złotemi pazurami na prawym ramieniu. Dwuch giermków w wilczych szłykach futrzanych na głowach, w wilczych płowych futrach, z krótkiemi mieczami, połyskującemi jak srebro, ze skórzanemi okrągłemi tarczami przed piersią, stało poza rycerzem, a przed nim dwaj heroldowie w czerwonych szytych złotem jedwabiach.
— Wilcy... Wilcy! — szemrali dworacy, wylęgając tłumnie na pałacowe schody.
— On!... Poznajemy go! — szeptali ci, co widzieli rycerza zbawcę na pobojowisku.
— Napewno on! — twierdzili ci, co słyszeli o nim od naocznych świadków.
Marszałek dworu podszedł dostojnie do nieznajomego i poprosił go grzecznie, aby raczył zsiąść z rumaka, wypocząć z uciążliwej drogi, powiedzieć, kto zacz jest i poco przybywa, a przedewszystkim, żeby uchylił przyłbicy. — Ale rycerz odpowiedział, że uczyni to tylko przed obliczem królewskim. Wtedy wszyscy domyślili się, o co chodzi.
Kiedy Król i Królowa, odziani w gronostaje, w gronie dworzan, rycerstwa i niewiast ukazali się wreszcie na schodach, ucichł wrzask trąb i szmer głosów. Rycerz uczynił należny ukłon mieczem i położył goły brzeszczot przed sobą na łęku siodła.
Król chwilkę przyglądał się rycerzowi.
Tak! To był on!... Tasama zbroja czarna, tasama straszna przyłbica, tasama wyniosła postawa i tasama złota gwiazda nad czołem!
— Skąd przybywasz, zacny gościu? Dlaczego nie schodzisz z twardego siodła? Chłodne podcienia mego domu czekają na cię życzliwie. Podczaszowie już nalewają kruże miodu i wina, a białogłowy gotują wdzięczne uśmiechy... Cokolwiek sprowadza cię, wypocznij i pokrzep się, zanim powitamy radośnie nowiny, jakie przynosisz!... — zaczął Król drżącym głosem.
Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/126
Ta strona została skorygowana.