Królowa wstała i popłynęła wspaniale ku podwojom, a otworzyła je tak szybko, że o mało nie rozbiła nosa podglądającej przez dziurkę od klucza Ochmistrzyni Głos-Puszczalskiej.
— Przyprowadź mi zaraz królewnę!
Rzuciły się damy dworskie i paziowie szukać królewny i niezadługo powiodły ją z górnych krużganków do kryształowych komnat matki. Ale zaskoczył im drogę Bączuś i powiedział, że Król ją też wzywa i że tam musi udać się przedewszystkim. Potwierdził to z nizkim ukłonem przyboczny Króla dworzanin. Drżąca ze wzruszenia królewna weszła do przyćmionej zasłonami sypialni ojcowskiej. Na spiętrzonych wysoko poduszkach spostrzegła miłą głowę, okoloną śnieżną brodą, a dobre niebieskie oczy spojrzały na nią z tkliwym niepokojem. Król wskazał jej ręką na zydel, ale królewna przypadła do łoża na kolanach i przytuliła pieszczotliwie policzki do opuszczonej bezwładnie dłoni rodzicielskiej.
— Krew ci puszczano, ojczulku!
— Tak, było mi lepiej z początku, ale teraz znowu gorzej. Słabość mię nęka! Tak, tak: słabość we wszystkim!
— Wypoczniesz, przejdzie!... Znowu będziesz jak dawniej, kochany!...
— O, nie! Już ja nigdy jak dawniej nie będę!
— Dla czego? Wróci spokój w państwie i będzie jak dawniej!
— I spokój nie wróci i nic już nie wróci! Co się stało, to się nie odstanie i życie przeżyte nie wraca... Ale nie o to chodzi, dziecino moja, posłuchaj.... tutaj... oto... widzisz...
Król zawahał się i zakaszlał. Królewna podniosła główkę i utkwiła w nim z ufnością śliczne, czarne oczy. — Cień żałosny przesunął się po twarzy Króla. Czyż mógł ten swój cudny kwiatuszek ludzki, tę jasną wiosnę życia, czystą, kryształową, niepokalaną, oddać okrutnemu służalcy? Pamiętał dobrze wszystkie podłostki, kłamstwa, wybiegi i podstępy, za pomocą których dorabiał się Tatura fortuny i znaczenia! Wzdrygnęła się w Królu dusza. Tyle lat drżał o to dziecko swoje, dla obrony jego mury dźwignął potężne, oddzielił się od narodu swego, u gwiazd szukał ratunku, aby teraz oddać to wszystko wraz z tronem swoim
Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/142
Ta strona została skorygowana.