Królowi! chwili niema spokoju z waszemi sprawami! — biadał płaczliwie uczony, skoro znowu ujrzał przed sobą posępną figurę Tatury.
Ten przyglądał się leżącym na stole rysunkom i namyślał się.
— Chodzi o to, astrologu! — rzekł wreszcie twardo — abyś przepowiednię swą powtórzył bardziej stanowczo i nietylko Królowi, lecz... i żołnierzom, którzy do ciebie z zapytaniem przyjdą! Słyszysz!?
— Żołnierzom!? Taką rzecz!? Poco!? A cóż do tego żołnierzom!? Nie, bez pozwolenia Króla tego nie mogę uczynić! To będzie zdrada... zdrada stanu, jak sam powiedziałeś! Za to głową nałożyć wypadnie!
— Aby tego uniknąć... zobaczysz wcześniej rycerzy niż Króla, zobaczysz ich za chwilę... Co zaś do swej głowy, to uspokój się i spojrzyj tam na mury!
Dydko zerknął lękliwie we wskazanym kierunku i struchlał. Na murach wisiał nieszczęśliwy, skazany z powodu Bączusia wojownik ze związanemi na plecach rękami. Patrząc zawsze na gwiazdy, nie dostrzegł go Dydko dotychczas.
— Dobrze, zrobię, co Wasza Mość każe, ale... ale... za nic nie... nie ręczę!
— Nikt tego od ciebie nie żąda! Proszę zaczekać i zrobić, co mówiłem!
Tatura zszedł do przedsionka i kazał zawołać natychmiast oddanego sobie ciałem i duszą naczelnika straży zamkowej Golenia. Gdy ten zjawił się, kazał mu dobrać dwuch sprytniejszych żołnierzy jako świadków i udać się niezwłocznie do astrologa. Jednocześnie miał znowu długą naradę z bratem w ustronnej komnacie, gdzie mu w krótkich słowach cały swój plan wyłuszczył:
— Należy rozpowszechnić wśród żołnierzy i nawet w całym państwie przepowiednię, jaką mi tylko co uczynił słynny astrolog Dydko Na Słomianych Nóżkach. Gwiazdy nakazują poślubić mi królewnę, a Władcy Północy i Południa przyznać połowę zagrabionego królestwa! Tego chcą gwiazdy... czy słyszysz!? Opieranie się ich wyrokom pociągnie za sobą nieobliczone nieszczęścia na cały naród: mory, głody, nieustanne pożogi
Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/148
Ta strona została skorygowana.