miot dziwaczny?!... Ha, tym lepiej!... — postanowił Król z szybkością błyskawicy, dostrzegszy niecierpliwy ruch ręki rycerza.
— Zgoda! — rzekł głośno — Dam ci, czego żądasz, ale pamiętaj, że w ciągu lat dziesięciu uszanujesz moje granice!...
— Ale po mój... zastaw przyjdę, kiedy mi się spodoba!
— Po zastaw? A no tak: po zastaw!... Przychodź, przychodź, choć jutro! Ale pozwól odgadnąć, czy to czasem nie mój ulubiony puhar kryształowy, w którym woda i wino mieszają się jak nurt Bożeny z nurtami Popławy, hę?... Co?... Dawno mi go już nie podawano i doprawdy zapomniałem o nim?... — pytał już łaskawie. — Albo nabijany turkusami pas, który w sekrecie przygotowała dla mnie na imieniny Królowa?... Sekret zdradził mi szatny, gdym nowy pas zamówić kazał... Dla tego dopytuję się, abym czasem przez niewiadomość nie zgubił, albo nie darował komu rzeczy tobie obiecanej, rycerzu!... Owszem, powtarzam, że oddam ci co zechcesz z pałacu... Więc mię puść, gdyż towarzysze szukają mię i są niespokojni!
— Straże moje wstrzymają twych towarzyszy!... — zaśmiał się rycerz żelazny.
— Tymbardziej! — O cóż więc chodzi? Puść mię i przybywaj w moje dziedziny, a przyjmiemy cię godnie!
— Pierwej przysięgnij, że dotrzymasz obietnicy, i pamiętaj, że za złamanie przysięgi srogo się zemszczę. Tak nakazują nasi bogowie!
Król przysiągł, trochę dotknięty okazanym mu niedowierzaniem. Gdy wstał i potargane ubranie poprawił, już ciemna postać rycerza, otoczona zastępami wilków, nikła w zmierzchu leśnym.
Król odszukał swój strzaskany miecz, swój złoty róg i natychmiast zagrał na nim przeciągle raz, drugi i trzeci. Rychło odpowiedziało mu srebrne echo. Król poszedł w tym kierunku, trąbiąc od czasu do czasu. Zatętniały wkrótce kopyta po twardej glebie boru i zabłyszczały w zmierzchu złociste zbroje królewskiego orszaku.
Zeskoczyli rycerze i dworzanie z koni, otoczyli pana swego, zdumieni i przerażeni bladością jego twarzy, strzaskanym orężem i krwią
Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.